Jego sprawa dotyczyła turnieju rozgrywanego w Traralgon w australijskim stanie Wiktoria w październiku 2016 roku. W I rundzie challengera Oliver Anderson zmierzył się ze swoim rodakiem Harrisonem Lombe'em i dość niespodziewanie przegrał pierwszego seta, zanim gładko wygrał dwa kolejne. Cały pojedynek zakończył się jego zwycięstwem 4:6, 6:0, 6:2.
W listopadzie 2016 roku Anderson dość niespodziewanie ogłosił, że nie weźmie udziału w dużych turniejach rozgrywanych na początku sezonu 2017 w jego kraju, do których mógł liczyć na dzikie karty. Tenisista zdecydował się wówczas odpocząć od uprawiania sportu. Wtedy wyszło na jaw, że australijska policja prowadzi śledztwo w sprawie ustawienia przez niego wyniku meczu podczas imprezy w Traralgon.
Triumfator juniorskiego Australian Open 2016 został zdyskwalifikowany do czasu wyjaśnienia sprawy. W pełni współpracował z policją oraz monitorującą ryzyko korupcji w tenisie organizacją Tennis Integrity Unit. Jak się okazało, zgodził się przegrać pierwszego seta meczu z Lombe'em, ale nie wziął za to żadnych pieniędzy. Mimo tego utrzymano decyzję o jego zawieszeniu, która trwała aż 19 miesięcy.
Teraz Anderson może wrócić do uprawiania tenisa. Jeśli się na to zdecyduje, to zacznie od zera. Najwyżej w rankingu ATP był klasyfikowany na 639. pozycji, w lipcu 2016 roku. Oprócz tego był również 1253. deblistą świata.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Panfil: Po tym sezonie zobaczę, czy stać mnie na to, żeby grać dalej w tenisa. Nie chciałbym kończyć kariery