Od momentu wylosowania drabinki US Open 2018 ten dzień był wyczekiwany przez wielu sympatyków tenisa. 5 września w ćwierćfinale mieli się zmierzyć Novak Djoković oraz Roger Federer. I owszem, w środę Serb pojawił się na korcie, by walczyć o półfinał. Ale po przeciwnej stronie siatki zobaczył nie Szwajcara, lecz jego pogromcę z poprzedniej rundy, Johna Millmana, który w wieku 29 lat pierwszy raz w karierze wystąpił w 1/4 finału imprezy Wielkiego Szlema.
Millman zapewne doskonale zdawał sobie sprawę, że w meczu z Djokoviciem na wszystko będzie musiał ciężko pracować. Ale nie miał zbyt wielu atutów. Jest tenisistą opierającym swój tenis na grze z linii z końcowej, a jego przeciwnikiem był gracz o podobnej charakterystyce, tyle że o wiele lepszy. I to błyskawicznie znalazło swoje odzwierciedlenie na korcie. Rozstawiony z numerem szóstym Djoković bowiem już w drugim gemie wywalczył przełamanie, następnie podwyższył prowadzenie na 3:0, by wygrać inauguracyjną odsłonę 6:3.
Na początku drugiej partii Millman obronił dwa break pointy, a potem na Arthur Ashe Stadium działy się osobliwe wydarzenia. Djoković zaczął sprawiać wrażenie, jakby zabrakło mu sił. Niemal potykał się o własne nogi i kilka razy musiał ratować się przed upadkiem na nawierzchnię. Ludzie z jego sztabu na czele z żoną Jeleną i trenerem Marianem Vajdą patrzyli na to z przerażonymi minami.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 90. Urszula Radwańska: Czułam się bardzo źle. Nie miałam siły wstać z łóżka
Serba uratowała niespodziewana przerwa, o którą poprosił jego przeciwnik. Przy stanie 2:2 Australijczyk zapytał się Djokovicia i sędziego, czy może udać się do szatni, aby zmienić spocone ubranie. Otrzymał zgodę i na ponad siedem minut zniknął w katakumbach stadionu, a tenisista z Belgradu w tym czasie odpoczął. Po wznowieniu spotkania wchodził na coraz wyższe obroty, aż w dziewiątym gemie wywalczył przełamanie, po czym zakończył seta.
W trzeciej partii Djoković prowadził już 3:1, ale w szóstym gemie z rytmu wybił go arbiter. Sędziujący mecz Jaume Campistol dał Serbowi dwa z rzędu ostrzeżenia za nieprzestrzeganie regulaminowego czasu 25 sekund pomiędzy wznowieniem kolejnych wymian. Po chwili belgradczyk stracił przewagę breaka i przegrał też kolejnego gema, ale szybko wrócił na właściwe tory. Od stanu 3:4 grał niczym maszyna. Z miną niezdradzającą jakichkolwiek emocji posyłał kolejne kończące zagrania i zdobył trzy ostatnie gemy meczu.
Pojedynek trwał dwie godziny i 49 minut. W tym czasie Djoković zaserwował jednego asa, jeden raz został przełamany, wykorzystał cztery z 20 break pointów, posłał 29 zagrań kończących, popełnił 53 niewymuszone błędy i łącznie zdobył 109 punktów, o 18 więcej od rywala. Millmanowi natomiast zapisano trzy asy, 24 uderzenia wygrywające oraz 46 pomyłek własnych.
- To był dla mnie bardzo trudny test. Muszę oddać Johnowi, że jest wielkim walczakiem. Rozegrał wspaniały turniej, wyeliminował Rogera, a mnie zmusił do trzygodzinnej batalii. Warunki były bardzo trudne, obaj się z nimi zmagaliśmy i byliśmy osłabieni. Ale czasami tak bywa, że trzeba przetrwać takie okoliczności - mówił Djoković, dla którego to 11. z rzędu awans do półfinału US Open.
Wygrywając w środę, 31-latek z Belgradu znalazł się również w 33. wielkoszlemowym półfinale (więcej, 43, ma jedynie Federer). O finał US Open, w piątek, powalczy z Keiem Nishikorim. Z Japończykiem wygrał 14 z 16 dotychczas rozegranych konfrontacji, ale jedną z dwóch porażek zanotował właśnie w Nowym Jorku, w 2014 roku, przegrywając w 1/2 finału.
US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 53 mln dolarów
środa, 5 września
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Novak Djoković (Serbia, 6) - John Millman (Australia) 6:3, 6:4, 6:4