Powrót Marii Szarapowej. Tenisiści w szoku

PAP/EPA / MIKE NELSON / Maria Szarapowa przyznaje się do stosowania dopingu podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej
PAP/EPA / MIKE NELSON / Maria Szarapowa przyznaje się do stosowania dopingu podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej

Powrót Marii Szarapowej na tenisowe korty po dyskwalifikacji wywołuje mnóstwo kontrowersji. Dlaczego? Władze WTA i organizatorzy turniejów traktują Rosjankę na specjalnych zasadach i naginają dla niej reguły.

Już tylko dni dzielą nas od powrotu do gry po 15-miesięcznej przerwie Marii Szarapowej. I jak można było się spodziewać, temat jej ponownego pojawienia się na korcie wywołuje bardzo duże kontrowersje. Wielki wpływ na ich siłę mają jednak najważniejsze osoby w tenisowym środowisku. To ich decyzje spowodowały wysyp negatywnych komentarzy.

- Oszustów nie powinno się wspierać - Nick Kyrgios.

- Powinna zapracować na swój powrót - Andy Murray.

- Jestem zszokowana tym, co się dzieje - Barbora Strycova.

- To nie powinno tak wyglądać - Andżelika Kerber.

Czołowi zawodnicy i zawodniczki są zdegustowani i nie kryją swojego oburzenia. Otóż według przepisów, Maria Szarapowa, przyłapana kilkanaście miesięcy temu na zażywaniu niedozwolonego środka dopingującego o nazwie meldonium, powinna zacząć od zera. Z powodu długiej nieobecności Rosjanka wypadła z rankingu i start w pierwszych turniejach powinna zaczynać od kwalifikacji.

Tymczasem władze turniejów w Stuttgarcie, Madrycie i Rzymie już przyznały jej dzikie karty. To nie koniec: przepisy mówią jasno, że zawodnik zawieszony z powodu dopingu nie może zagrać w turnieju, który rozpoczyna się w trakcie jego dyskwalifikacji. Zawody w Stuttgarcie startują 24 kwietnia, a więc na trzy dni przed końcem karencji Szarapowej. Co zrobili organizatorzy turnieju turnieju w Porsche Arena? Jak gdyby nigdy nic zadecydowali, że swoje pierwsze spotkanie Rosjanka rozegra trzy dni później. A więc gdy pozostałe zawodniczki będą rywalizowały w II rundzie, Szarapowa będzie rozgrywać swój pierwszy pojedynek. Równi i równiejsi? Precedens? To mało powiedziane.

Właśnie to wywołało szereg negatywnych opinii na temat powrotu Szarapowej do sportu. Tenisiści są źli, że przyłapaną na dopingu zawodniczkę traktuje się łaskawiej od tych, którzy nie stosują niedozwolonych środków. W 2013 roku po dyskwalifikacji za doping do gry wróciła Barbora Strycova. Czeszka wspomina, że ona nie mogła liczyć na tak pobłażliwe traktowanie.

ZOBACZ WIDEO SSC Napoli trafiło, ale nie zatopiło Juventusu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Nie mogłam liczyć na grę w głównej drabince bez kwalifikacji. Byłoby miło liczyć na dzikie karty, gdy wracałam, ale nie jestem Marią Szarapową, aby je dostawać. Ona nie odczuje żadnych zmian. Może grać w tych samych turniejach co ja. To nie jest w porządku - choć wraca po dyskwalifikacji, może liczyć od razu na ulgi. Jestem tym wszystkim trochę zszokowana - powiedziała kilka dni temu zawodniczka.

Dlaczego tak jest? Dlaczego władze turniejów traktują Rosjankę wyjątkowo? Chodzi oczywiście o jej popularność. Nawet mimo półrocznej dyskwalifikacji i jej nieobecności 29-latka wciąż jest twarzą kobiecego tenisa i przyciąga tysiące fanów na trybuny i przed telewizory. - W WTA boją się jednak dwóch rzeczy. Pierwsza to strach przed tym, że Maria już więcej nie zagra w tych turniejach. Po drugie, jest lęk przed tym, że ponowne wejście przez nią na wysoki poziom trwałoby zbyt długo i spadłoby zainteresowanie nią - przekonuje niemiecka tenisistka, Barbara Rittner.

A więc Stuttgart, Madryt, Rzym. To jednak nie koniec. Pojawiły się informacje, że Szarapowa może też liczyć na dziką kartę od organizatorów wielkoszlemowego French Open. Na jej występ bez kwalifikacji w turnieju na kortach im. Rolanda Garrosa nie godzi się Jo-Wilfried Tsonga.

- To byłaby wyjątkowa sytuacja, zaprosić do Rolanda Garrosa kogoś, kto zrobił złe rzeczy. Ja bym się na to nie zdecydował. To jak dać cukierka dziecku, gdy się źle zachowało. Można być pewnym, że zrobi to jeszcze raz - ocenił francuski tenisista. Trudno się z nim nie zgodzić - taki gest ze strony władz turnieju byłby wizerunkowym strzałem w stopę.

- To brak szacunku dla pozostałych sportowców. Naginanie istniejących reguł jest w tym przypadku oczywiste i nie podoba mi się to. Nie mam nic do Marii i uważam, że każdy zasługuje na drugą szansę. Jednak nie powinna rozpoczynać turniejów od głównej drabinki, nie powinno tak być - powiedziała z kolei sympatyzująca z Rosjanką Karolina Woźniacka.

Wtórują jej inni, z Andy Murrayem czy Nickiem Kyrgiosem na czele. - Oszustów nie powinno się wspierać - powiedział wprost ten ostatni. I choć Australijczyk często mówi różne rzeczy, tym razem jego słowa nie wywołały oburzenia. To też świadczy o pewnej solidarności środowiska, który ustawił się w kontrze do władz WTA.

Co na to wszystko organizatorzy turniejów naginających przepisy dla Szarapowej? - O przyznaniu jej dzikiej karty decydowały wyłącznie czynniki sportowe. Maria była liderką rankingu i trzy razy wygrała nasz turniej. To spowodowało, że jest ogromne zainteresowanie nią wśród kibiców. Wprawdzie popełniła błąd, ale nie zostało to wyraźnie określone jako oszustwo. Przyznała się, odpokutowała za swoje winy i może grać - powiedział Markus Günthardt, dyrektor turnieju WTA w Stuttgarcie.

Rosjanki bronią też legendy tego sportu, Chris Evert i Brad Gilbert. - Nie można winić organizatorów turnieju, że chcą mieć w drabince kogoś takiego jak Szarapowa. Ona, zgodnie z wyrokiem, odbyła 15-miesięczną dyskwalifikację, więc nie jestem krytyczna takim decyzjom - oceniła Evert. Z kolei Gilbert dodał: - Organizatorzy mogą przyznawać dzikie karty, komu chcą.

A więc powrót Marii Szarapowej do gry na specjalnych warunkach, mimo sprzeciwu innych, stanie się faktem. I choć tym razem w niczym nie zawiniła, zapewne nie przybędzie jej fanów. A już na pewno przyjaciół w tenisowym środowisku.

Źródło artykułu: