Agnieszka Radwańska: Nigdy nie patrzę na drabinkę turniejową

PAP/EPA / MAST IRHAM
PAP/EPA / MAST IRHAM

Niespodziewanie o awans do ćwierćfinału Australian Open Agnieszka Radwańska spotka się nie z faworyzowaną Robertą Vinci, a z Niemką Anną-Leną Friedsam. Jednak jak przyznaje Polka, nie patrzy na turniejową drabinkę i będzie po prostu grać swoje.

Awans do IV rundy zajął Agnieszce Radwańskiej mniej niż 1,5 godziny, ale walki w nim nie zabrakło. O ile w II secie Polka przeważała, o tyle w pierwszej partii swoje szanse miała także Monica Puig. Po sześciu w miarę spokojnych gemach, Portorykanka przełamała serwis czwartej rakiety świata i wyszła na prowadzenie. Krakowiance udało się odrobić straty i od stanu 3:4 wygrała dziewięć kolejnych gemów.

- To był zdecydowanie kluczowy moment spotkania. Walka była wyrównana, a jedna piłka mogła odmienić losy całego meczu. Podejmowałam wtedy dobre decyzje i pomogło mi to wygrać I seta i wzmocniło psychicznie w drugim - wyjaśniła krakowianka.

Polka jest bardzo zadowolona ze swojej gry i rezultatów w Melbourne. - Rozegrałam trzy dobre spotkania, zakończyłam w dwóch setach, więc trudno na cokolwiek narzekać. Nie mogłoby być lepiej - przyznała.

Zapytana, czy wraz ze sztabem szkoleniowym wprowadziła jakieś zmiany w przygotowaniach do nowego sezonu, Radwańska zaprzeczyła. - Miałam trzy tygodnie bez rakiety, a później po prostu wróciłam na kort. Trenowaliśmy równie ciężko jak zwykle. Zrobiliśmy tylko małą przerwę na IPTL, gdzie przez tydzień rozegrałam kilka setów, by znów odnaleźć się w rytmie meczowym i później znów zjawiliśmy się tutaj. Wszystko minęło tak szybko, jak zwykle. Wydaje się, że off-season trwa dwa tygodnie - powiedziała Polka.

Po wygranej w I secie krakowianka poprosiła o wizytę na korcie fizjoterapeutki. Czwartej rakiecie świata dokuczała lewa łydka, na której już od kilku meczów ma założony opatrunek. To właśnie ten uraz stał się powodem rezygnacji z występu Polki w Sydney.

- Problemy z nogą miałam już w Shenzhen, ale nie umożliwia mi to poruszania się po korcie i gry na 100 proc. moich możliwości, więc jest ok - uspokoiła swoich fanów Radwańska.

Niespodziewanie rywalką Polki w IV rundzie nie będzie turniejowa "13" Roberta Vinci a pogromczyni Włoszki, Anna-Lena Friedsam. Tym sposobem krakowianka ma szansę awansować do ćwierćfinału bez spotkania z rozstawioną rywalką.

- Nigdy nie patrzę dokładnie w drabinkę. Oczywiście, sprawdzam rywalkę w I rundzie i kto jest gdzie, ale to turniej wielkoszlemowy, tutaj niczego nie można być pewnym. Będę grać swoje, mecz po meczu i zobaczymy, co stanie się w przyszłym tygodniu. A może zdarzyć się wszystko - przyznała Radwańska.

Komentarze (12)
avatar
Sharapov
22.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ja też nie - co turniej to układają kto z kim zagra pozniej a rozstawione padają jak muchy i tyle to warte 
avatar
stanzuk
22.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moim zdaniem z tą nogą wcale nie jest tak zle jak to wygląda, i może tu być trochę teatru. Wiadomo że Radwańska nie wystąpi w meczu z USA w FedCupie, i słusznie robi, tyle że w kraju znowu byłb Czytaj całość
Seb Glamour
22.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Słusznie Aga,nie ma co patrzeć na drabinkę.....przed finałem sobie obejrzysz:) 
avatar
basher
22.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aż trudno uwierzyć, że Roberta uległa Annie-Lenie. Dla Agi to lepiej :) 
avatar
bezet
22.01.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie patrzy w drabinkę? Nie wierzę:) 
Zgłoś nielegalne treści