- Szczerze, widzę więcej zalet niż niewygód z nazywania się Sergiej Bubka - mówi na łamach "L'Equipe" syn obchodzącego w środę urodziny skoczka wszech czasów. - Gdy zaczynałem grać w tenisa, on przychodził mnie oglądać, jak odpadałem w pierwszej rundzie.
Bubka junior, kiedyś 145. na świecie, wkrótce mający powrócić na zawodowe korty, kończąc rehabilitację po wypadnięciu z okna na trzecim piętrze w Paryżu, nauczył się żyć w cieniu ojca: - Obsługa sprawdza mój paszport na lotnisku i się dziwi. Widzieliby mnie trochę młodszym. Pytają, czy to ktoś z mojej rodziny - opowiada.
Syn uważa, że choć Bubka był ciągle w podróży, pozostał bardzo dobrym ojcem. - Spędziłem z nim dużo czasu na treningach, w sali gimnastycznej czy na stadionie. Jest przykładem, sportowcem wyjątkowym. Robił wszystko na 200%, to perfekcjonista, który by się rozwijać ciągle ustala sobie nowe cele.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!