Pęknięta struna: Jednojajowi geniusze

Absolutni mistrzowie gry deblowej, Bob i Mike Bryanowie, podczas tegorocznego Australian Open pobili kolejny rekord, zdobywając razem 13. wielkoszlemowy tytuł. Jednak do historii przeszli już dawno.

W tym artykule dowiesz się o:

Urodzeni w Kalifornii bliźniacy już w wieku dwóch lat rozpoczęli swoją niesamowitą przygodę z białym sportem. Mieli do tego doskonałe warunki. Ich ojciec, Wayne, wyuczony prawnik, z zamiłowania muzyk i komentator, to narodowy trener tenisowy, trzykrotnie uznawany przez World Team Tennis za najlepszego szkoleniowca roku. Natomiast matka, Kathy Blake, to była zawodniczka. Czterokrotnie występowała w Wimbledonie, a w 1965 roku doszła tam do ćwierćfinału gry mieszanej.

Bracia Bryanowie swój pierwszy tytuł zdobyli w wieku sześciu lat, rywalizując wtedy z o cztery lata starszymi zawodnikami. Od chwili kiedy w wieku ośmiu lat mieli zagrać przeciwko sobie w finale zawodów w południowej Kalifornii, ich rodzice zabronili im grać w tych samych turniejach, aby nie dopuścić do sytuacji, kiedy jeden będzie musiał pokonać drugiego. – Obaj dorastaliśmy, marząc o byciu numerem jeden na świecie. Ale jak to zrobić, skoro nie jesteś najlepszy nawet będąc w swojej sypialni? Pomogło nam to w motywacji, ponieważ obaj myśleliśmy, że jesteśmy lepsi, jednak nikt nie miał na to dowodów.

W deblu, regularnie zostawali mistrzami Stanów Zjednoczonych w różnych kategoriach wiekowych i na różnych nawierzchniach. W czasie kariery juniorskiej wygrali ponad sto turniejów, w tym wielkoszlemowy US Open, kiedy w 1996 roku pokonali w finale włosko-kanadyjską parę Bracciali/Robichaud. Po otrzymaniu stypendium, brali również udział w turniejach akademickich, nie pozostawiając w nich innym duetom żadnych szans.

W 2003 roku wygrali swój pierwszy seniorski turniej wielkoszlemowy, triumfując na paryskich kortach Rolanda Garrosa. Do dnia dzisiejszego nie powtórzyli tego rezultatu na mączce, jednak dodali dwa końcowe triumfy w Londynie, cztery w Nowym Jorku i sześć w Melbourne. Łącznie, zdobyli razem 84 tytuły, złoty i brązowy medal olimpijski, ośmiokrotnie kończyli również sezon jako liderzy rankingu i trzykrotnie zwyciężali w kończącym sezon turnieju Masters. Wszystkie te rezultaty sprawiają, że stali się najbardziej utytułowanym deblem w historii. A amerykańscy bracia nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, bowiem planują grać do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.

Bob i Mike są ze sobą bardzo związani. Po miesiącu pobytu w szkole, kiedy mieli zostać przeniesieni do innych akademików, Bob wyciągnął materac i spał w pokoju brata do końca roku. Plotka głosi, że dzielili również... szczoteczki do zębów. Oprócz tego, do niedawna potrafili wymienić tylko trzy sytuacje, kiedy byli od siebie z daleka dłużej niż tydzień. Każda kłótnia lub rozstanie szybko kończyło się długą rozmową telefoniczną. W 1996 roku Amerykańskie Stowarzyszenie Tenisistów zdecydowało się wysłać 17-letniego Boba do Europy na juniorskie turnieje. Kontuzjowany Mike musiał zostać w domu. – Byłem nieszczęśliwy bez mojego brata – powiedział Bob. – Dzwonił do mnie z hotelu każdego ranka i każdego wieczora, ale to było dziwne uczucie. Nie miałem obok najlepszego przyjaciela – dodał starszy o dwie minuty Mike.

Podobna sytuacja miała miejsce pięć lat temu, kiedy ekipa Stanów Zjednoczonych wyjechała na półfinałowe spotkanie Pucharu Davisa do Hiszpanii. Wtedy to Bob nie mógł reprezentować kraju ze względu na uraz ramienia. Mike grał razem z Mardym Fishem, ale mimo zwycięstwa obaj bracia byli nieszczęśliwi. – Straciłem dwa tysiące dolarów na rozmowy telefoniczne z Bobem, kiedy mówił mi, co robić i jak grać.

Podstawą w grze Bryanów jest coś, czego nie mają inne zespoły - telepatia. Między punktami, nie muszą ze sobą rozmawiać, aby wiedzieć, który wariant wybrać. Zawsze przewidują swoje ruchy i zamiar uderzenia piłki, więc drugi z braci może w tym czasie zmienić swoje miejsce na korcie. Rywalom bardzo trudno przewidzieć ich plany i ustawić się w odpowiedniej pozycji. Leworęczny i wyższy Bob dysponuje świetnym serwisem i forhendem, natomiast praworęczny Mike częściej ryzykuje, posiada niesamowity return, a lepsza praca nóg sprawia, że dzieli i rządzi przy siatce, zaskakując rywali cudownymi wolejami. Z wygranych spotkań zawsze cieszą się w ten sam sposób. Zderzenie się klatkami piersiowymi to już klasyka i jeden z najbardziej charakterystycznych elementów w meczach bliźniaków.

Największą pasją Amerykanów jest jednak muzyka, którą zainteresowali się mając sześć lat. Założyli razem zespół – Bryan Bros Band – w którym Bob gra na keyboardzie, a Mike na bębnach i gitarze. Podczas US Open 2009, po uprzednim spędzeniu wielu dni w studiu nagraniowym, wydali album Let it rip, zawierający sześć rockowych piosenek. W jednej z nich, Autograph, gościnny udział wzięli Novak Djoković i Andy Murray. Bryanowie z wielką przyjemnością organizują koncerty podczas imprez zarówno tenisowych, jak i charytatywnych.

W grudniu 2010 roku Bob poślubił prawniczkę, Michelle Alvarez, a rok temu urodziła się Micaela. Dumny tatuś przez kilka miesięcy wysyłał bratu każde z ponad dwóch tysięcy zdjęć córki, zdając przy tym dokładną relację z każdej minuty życia dziewczynki i pokazując zarówno pozytywne, jak i negatywne strony ojcostwa. Poza tym, wciąż stara się przekonać starszego brata, aby przeniósł się wraz ze swoją świeżo poślubioną wybranką Lucille na Florydę.

- Jesteśmy ze sobą bardzo związani. Nie ma takiej siły, która mogłaby nas rozdzielić. Między nami jest wyjątkowa więź, której nikt nigdy nie będzie w stanie złamać. Nawet nasi bliscy są zazdrośni o to, jak wiele czasu spędzamy wspólnie. Tak więc, kiedy ja zdecydowałem się ożenić, Mike i ja musieliśmy się "rozwieść". Namawiam go do tego żeby przeniósł się do nas, na wschodnie wybrzeże, gdzie mieszkałby niedaleko mnie.

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Źródło artykułu: