Jerzy Janowicz: Jestem zmęczony, ten sezon jest dla mnie bardzo długi

Jerzy Janowicz przegrał z Inigo Cervantesem w dwóch setach i nie zakwalifikował się do półfinału szczecińskiego Challengera. Po meczu opowiadał o przyczynach porażki i swoich planach.

Jerzy Janowicz dobrze rozpoczął mecz, łatwo wygrywał swoje podania, ale z czasem zaczęły się schody. Ostatecznie przegrał 4:6, 2:6, notując przy tym cztery asy. Miał tylko jedną szansę na przełamanie rywala i wykorzystał ją, ale Iñigo Cervantes uczynił to aż cztery razy (na dziewięć prób). - Ogólne o porażce zadecydowało zmęczenie, ten sezon jest dla mnie bardzo długi, rozegrałem mnóstwo meczów. Dwa razy wygrywałem po 11 spotkań z rzędu. Ten mecz był słaby mentalnie i fizycznie. Nie jest łatwo grać tyle spotkań w ciągu kilku dni. Wszystko się odzywa: bark, kolano i mięsień czworogłowy. Powinienem lecieć do Francji, ale w takim stanie nie ma sensu się niszczyć. W sobotę wracam do domu i idę do fizjoterapeuty, żeby się poskładać - tłumaczył po meczu polski tenisista. - Przyjechałem tu bez przygotowania, na kortach ziemnych gra się inaczej niż na pozostałych. Od dwóch miesięcy trenowałem na nawierzchniach twardych, gdzie nie ma mowy o ślizganiu, jest inny kozioł piłki - wyjaśnił.

Cervantes był bardzo skuteczny. Po pierwszym trafionym podaniu wygrał 23 z 27 punktów. W swoich gemach serwisowych stracił tylko 11 punktów. - Rywal zagrał bardzo dobry tenis, nie robił błędów. Mi nic nie wychodziło, jakbym nie używał swojej rakiety. Takie rzeczy się zdarzają - chwalił przeciwnika Janowicz.

W przyszłym tygodniu polski zawodnik miał startować w Orleanie, gdzie jest rozgrywany turniej z tą samą pulą, co w Szczecinie. - Na razie wycofałem się z jednego turnieju, już przed dzisiejszym meczem odwołałem bilety do Francji, bo wiedziałem w jakim jestem stanie. Jak będzie dobrze, to pojadę do Belgii, potem znów tydzień wolnego, a potem zagram w turnieju ATP World Tour 250 w Moskwie - przedstawił swoje plany łodzianin.

Janowicz nie odważył się wskazać zwycięzcy 20. edycji turnieju Pekao Szczecin Open. - Na tym poziomie jest ciężko przewidzieć, kto wygra. Nie ma tu amatorów i laików, wszyscy grają na bardzo wysokim poziomie, każdy z czterech półfinalistów może zwyciężyć. Może być to Cervantes, jeśli zagra tak jak dzisiaj, to na pewno ma szansę - powiedział.

Drugą aktualnie rakietę kraju zapytano o kolejny rok w Pucharze Davisa, reprezentacja Polski awansowała do Grupy I Strefy Euro-Afrykańskiej. - Nie rozmawiałem jeszcze z Marcinem Matkowskim i Mariuszem Fyrstenbergiem, rozmawialiśmy z Michałem Przysiężnym. Słowenia jest całkiem dobrym losowaniem dla nas, u nich są Blaž Kavčič i Grega Žemlja, którzy wolą korty ziemne, więc ustaliliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie taraflex lub dywan - mówił Janowicz.

Łodzianin opowiedział także o swoich planach do końca tego sezonu. - Będę starał się grać w zawodach ATP, jeśli będę się łapać do takich turniejów. W tym tygodniu mogłem zagrać w Metz albo Sankt Petersburgu, ale dogadałem się wcześniej w Szczecinie. Jestem słowny, więc dotrzymałem obietnicy. Do końca roku chcę znaleźć się w Top 60, to powinno wystarczyć na 2-3 miesiące gry w ATP - powiedział zawodnik. - Jeśli będę na pograniczu setki, to wrócę np. w przyszłym sezonie do Szczecina. Jeśli będę dużo wyżej, to raczej wybiorę większe turnieje. Chcę mieć możliwość gry w jak najlepszych turniejach, każdy tenisista o tym marzy - wyjaśnił Jerzyk.

Źródło artykułu: