Francuska finalistka Wimbledonu 2007 była jedną z ostatnich tenisistek, która pokonała Azarenkę. Dokonała tego w ubiegłym sezonie w fazie grupowej Mistrzostw WTA (później Białorusinka przegrała jeszcze w finale z Petrą Kvitovą). Po triumfie w Australian Open Azarenka została liderką rankingu i kontynuowała zwycięski marsz. Po wygraniu 26 spotkań z rzędu znalazła pogromczynię w osobie Bartoli. Dla Francuzki to trzecie zwycięstwo nad rakietą numer jeden na świecie, dwa poprzednie odniosła w Wielkim Szlemie: w półfinale Wimbledonu 2007 pokonała Justine Henin, a w 1/8 finału Australian Open 2009 wygrała z Jeleną Janković.
Bartoli mecz rozpoczęła od wygrania pierwszych czterech gemów, trzy z czterech kolejnych padło łupem Azarenki, lecz Francuzka pewnym gemem serwisowym przypieczętowała I seta. Na otwarcie II seta świetnie returnująca finalistka Wimbledonu 2007 przełamała liderkę rankingu, lecz Białorusinka zdobywając trzy gemy wyszła na 3:1. Dalsza część meczu należała do dominującej w wymianach z głębi kortu Bartoli, której łupem padły cztery kolejne gemy i 14 z 16 ostatnich punktów. Francuzka mecz zakończyła z 27 kończącymi uderzeniami i 25 niewymuszonymi błędami, Azarence naliczono 16 piłek bezpośrednio wygranych i 30 błędów własnych.
- Kluczem dla mnie była dzisiaj wiara, wyszłam na kort próbując wygrać mecz, miałam swój plan gry i korzystałam ze swoich uderzeń - powiedziała Bartoli. - Gdy grasz przeciwko komuś, kto wygrał tak wiele meczów zawsze jest trudniej, ponieważ ona ma tak duże zaufanie do siebie. To był bardzo wymagający mecz pod względem fizycznym, ponieważ ona uderza bardzo szybko i wywiera na ciebie presję, co sprawia, że duże biegach od jednej do drugiej strony. Musiałam bardzo mocno pracować w punktach i być nieustępliwa fizycznie i mentalnie, ale na koniec byłam szczęśliwa, że udało mi się tego dokonać dziś wieczorem.
Bartoli przyznała też, że nieodłącznym czynnikiem jest mentalna wytrzymałość. - Gdy grałyśmy w Sydney w tym roku prowadziłam 5:2 w I i 4:1 w II secie, ale przegrałam oba sety - wiedziałam więc, że muszę pozostać naprawdę twarda psychicznie i nie pokazywać jej niczego, po prostu zupełnie blokować negatywne rzeczy. Nawet kiedy przegrałam trzy gemy z rzędu nie byłam przygnębiona - miałam tę pozytywną energię. Mogłam ponownie odwrócić mecz, wejść w kort i zagrać kilka świetnych piłek. Cieszę się, że potrafiłam to pokazać dziś wieczorem przed Wiką i tymi niesamowitymi kibicami - przyznała. Francuzka obroniła siedem z 10 break pointów, a sama zaliczyła sześć przełamań i poprawiła bilans spotkań z Azarenką na 3-8.
Azarenka w ostatnich kilku dniach dwa razy tańczyła nad przepaścią. W meczu otwarcia w Indian Wells prowadziła z Moną Barthel 6:4, 5:1, ale wygrała po morderczym boju w III secie wracając z 1:4. W Miami w poprzedniej rundzie przegrywała z Dominiką Cibulkovą 1:6, 0:4, by wygrać 1:6, 7:6(7), 7:5. Białorusinka w Miami broniła wywalczonego w ubiegłym sezonie tytułu, gdy w finale pokonała Marię Szarapową 6:1, 6:4. W imprezie tej urodzona w Mińsku 22-latka triumfowała też dwa lata wcześniej w finale zwyciężając Serenę Williams 6:3, 6:1. Łączny bilans jej pojedynku w Crandon Park to teraz 24-5. 27-letnia Bartoli osiągnęła trzeci półfinał w sezonie i powalczy o drugi finał (turniej halowy w Paryżu). Dla Francuzki będzie to drugi półfinał w Miami, w 2010 roku przegrała z Venus Williams.
Bartoli w czwartek będzie w półfinale rywalką Agnieszki Radwańskiej (WTA 4). Mecz ten zaplanowano jako ostatni w kolejności, nie przed godz. 3:00 w nocy polskiego czasu. Polka wygrała z Francuzką wszystkie sześć dotychczasowych meczów tracąc tylko jednego seta, którego przegrała 0:6 (w ich pierwszym pojedynku w 2007 roku w Stuttgarcie).