Söderling, dwukrotny finalista wielkoszlemowego Roland Garros, po raz pierwszy w swojej karierze osiągnął III rundę turnieju w Melbourne. Reprezentant Szwecji, który pozostaje w imprezie na antypodach bez straconego seta, zanotował trzecie zwycięstwo w swojej zawodowej karierze nad leworęcznym zawodnikiem (bilans: 3-0). W poprzednim ich pojedynku na trawiastych kortach Wimbledonu w 2009 roku, Müller był w stanie wywalczyć jednego seta.
CZYTAJ: Rewelacyjny Nadal rozgromił Sweetinga
Kluczem do zwycięstwa w spotkaniu z Luksemburczykiem był skuteczny return oraz konsekwentna gra na jego bekhend. Müller choć posłał na drugą stronę kortu więcej asów serwisowych niż Söderling (8-6), nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki. Szwed w całym spotkaniu zanotował zdecydowanie mniej błędów własnych (15-33) oraz osiągnął 93 proc. skuteczności przy swoim pierwszym podaniu. Rywalem tenisisty z Tibro w meczu o 1/8 finału będzie Czech Jan Hernych (ATP 241).
Tsonga, finalista turnieju sprzed trzech lat, świetnie czuje się na kortach w Melbourne. W czwartek potrzebował dwóch tie breaków (6:3. 7:6[1], 7:6[5] w 2h30’) w pojedynku z Andreasem Seppim aby awansować do III rundy singla panów. Włoch, który po raz szósty grał w najważniejszej imprezie na antypodach, nigdy w historii swoich startów nie był w stanie wygrać trzech pojedynków z rzędu. Francuz zrewanżował się 26-letniemu włoskiemu tenisiście, za porażkę odniesioną w Sydney w 2008 roku.
Tsonga całkowicie panował na korcie, ale serwując po mecz przy stanie 5:3 w III secie, pozwolił sobie na dodatkowy dreszczyk emocji, doprowadzając do niepotrzebnego tie breaka. 25-letni reprezentant Francji, który w całym spotkaniu posłał na drugą stronę kortu 20 asów serwisowych, był jednak lepszy i w tej tenisowej dogrywce. Rezydujący w Szwajcarii tenisista zanotował o 21 kończących uderzeń więcej niż Seppi (46-25), który zdołał dwukrotnie przełamać serwis przeciwnika. Tsonga, który w meczu o 1/8 finału spotka się z Aleksandrem Dołgopołowem (ATP 46), popełnił też znacznie więcej niż rywal błędów własnych (47-29).
Z turniejem pożegnał się Argentyńczyk David Nalbandian (ATP 21), który po wtorkowym maratonie z Lleytonem Hewittem (ATP 54) nie zdołał odzyskać pełnej sprawności fizycznej. Uskarżający się również na uraz nogi reprezentant Argentyny poddał mecz z Ričardasem Berankisem (ATP 95) przy stanie 6:1, 6:0, 2:0 dla młodego Litwina. Tenisista z Wilna, którego wspierała liczna grupa litewskich fanów, zmierzy się teraz z siódmą rakietą świata, Davidem Ferrerem, który gładko ograł w trzech setach Amerykanina Michaela Russella (ATP 100).
Rosjanin Michaił Jużnyj (ATP 10) stoczył pięciosetowy pojedynek ze Słoweńcem Blažem Kavčiciem (ATP 98). Tenisista z Moskwy prowadził już pewnie 2-0, ale pozwolił przeciwnikowi, który preferuje korty ziemne, przedłużyć ten mecz. W spotkaniu rozegrano aż 289 punktów, a 28-letni reprezentant Rosji popisał się 76 kończącymi uderzeniami (o 41 więcej niż rywal). Teraz Jużnyj będzie musiał pokonać rewelacyjnie spisującego się w Melbourne Kanadyjczyka Miloša Raonicia (ATP 152).
Jednego tie breaka potrzebował Marin Čilić (ATP 15) aby awansować do III rundy turnieju w Melbourne. Uczestnik półfinału ubiegłorocznej edycji australijskiej imprezy pewnie rozprawił się (6:3, 7:6[1], 6:1 w 2h00’) z Santiago Giraldo (ATP 59). Reprezentant Chorwacji tylko raz pozwolił rywalowi na przełamanie serwisu, sam czyniąc to czterokrotnie. Čilić, który triumfował w meczu z Kolumbijczykiem także rok temu w Chennai (bilans: 2-0), w meczu o 1/8 finału spotka się z Amerykaninem Johnem Isnerem (ATP 20), który w czterech setach rozprawił się z Czechem Radkiem Štěpánkiem (ATP 66).