Kubot potwierdza, że z rytmu wytrąciło go zamieszanie w czwartym secie

Mogę powiedzieć, że to był mój dobry mecz. Niestety rywal dzisiaj grał swój najlepszy tenis i nie dawał mi zbyt wielu szans na grę przy swoim serwisie. Ja miałem może małe zawahania na początku, ale od drugiego seta zacząłem przejmować coraz częściej inicjatywę - powiedział w czwartek Łukasz Kubot.

W tym artykule dowiesz się o:

- Poprawiłem też skuteczność swojego serwisu, szczególnie pierwszego i do tego wykorzystałem dwie z trzech szans na jego przełamanie - powiedział Kubot, który w dwóch kolejnych partiach zaczął wywierać większą presję na przeciwniku przy returnie. Polak przegrał z Philippem Petzschnerem 4:6, 6:3, 6:4, 3:6, 6:2 w II rundzie Wimbledonu. Według niego o porażce zadecydowały zawirowania w czwartym secie.

- W czwartym secie byłem dobrze zmotywowany i liczyłem, że jeśli nawet nie będę miał okazji do przełamania, to może wygram go choćby w tie breaku. Być może tak by się stało, gdyby nie pechowy gem przy 2:3. Serwowałem i miałem 40-0, ale on zagrał trzy bardzo dobre piłki. Później zaserwowałem piłkę chyba z pół metra w korcie, ale sędzia wywołał aut. To mnie trochę wytrąciło z rytmu i kosztowało breaka. Później robiłem co mogłem i starałem się odrobić stratę, ale on złapał wiatr w żagle i zaczął znów fantastycznie serwować. Właściwie tak było już do końca, wszystko mu się układało i częściej miał inicjatywę - powiedział.

W decydującej partii Polak się pogubił i już na otwarcie stracił swój serwis, a ponownie pozwolił się przełamać w piątym gemie. Chwilę później Niemiec utrzymał swoje podanie i odskoczył na 5:1. W siódmym gemie tenisista z Lubina obronił jedną piłkę meczową, a w ósmym następną, ale przy trzecim meczbolu Petzschner rozstrzygnął losy spotkania po dwóch godzinach i 43 minutach.

- Wysoki ranking pozwolił mi zbierać nowe doświadczenie i wiele się nauczyłem. Na pewno miałem większe oczekiwania przed Wimbledonem, ale nie udało się. Po dzisiejszej porażce będę miał trochę więcej czasu na odpoczynek, zregenerowanie sił i przygotowania do drugiej połowy sezonu. Zresztą w niej zawsze miałem lepsze wyniki. Twarde korty najbardziej sprzyja mojemu tenisowi, więc liczę, że podobnie będzie i tym razem - powiedział Kubot, który w deblu odpadł w Londynie z Austriakiem Oliverem Marachem w I rundzie.

- Przegraliśmy pechowo, po dobrej grze, ale takie wpadki się zdarzają. W drugiej części sezonu nadal będę łączył starty w singlu z deblem, bo razem z Olim chcemy się znów zakwalifikować do Masters. W singlu moim celem jest powrót i utrzymanie się w Top 50, co jest w moim zasięgu. Dzięki wysokiej pozycji gram teraz w większych turniejach, więc jeśli mi się trafią dwa, trzy bardzo dobre występy, to powinno mi się to udać - dodał.

Komentarze (0)