ATP Indian Wells: Murray odrodzony po Melbourne

Andy Murray, czwarta rakieta świata, pokonał 6:3, 7:5 Michael Russella (ATP 68) w pierwszym wtorkowym meczu 1/16 finału turnieju ATP rangi Masters 1000 w kalifornijskim Indian Wells. Brytyjczyk zdradził wcześniej kilka szczegółów swojego prywatnego życia.

W tym artykule dowiesz się o:

Faworyt serwował na mecz przy 5:3, ale wtedy po raz pierwszy stracił podanie. Po godzinie i 52 minutach spokojnie pożegnał jednak z rywalizacją doświadczonego, prezentującego zupełnie inny styl Amerykanina. IV runda z Nicolásem Almagro lub Jamesem Blakem.

Był już wiceliderem rankingu, a wciąż mówi się o nim jako przyszłym numerze jeden. Szkot jest świadom swoich braków. - Jest łatwo powiedzieć "graj agresywnie", ale co to właściwie znaczy? - odpowiada pytaniem w rozmowie z ESPN. - Trudno atakować, bo rywale dziś są bardzo szybcy i nadają piłce dużej rotacji. Chcę zachować swój styl: być solidnym, regularnym, zmieniać tempo - tłumaczy, sam siebie nazywając "counterpuncher", specjalistą od defensywnej gry na linii końcowej.

Minęło półtora miesiąca od decydującego meczu Australian Open, gdzie przegrał z Rogerem Federerem. Przyznaje, że złość po porażce górowała w nim nad radością z samego dojścia do finału. - To z pewnością był mój najlepszy turniej wielkoszlemowy - stwierdził.

Słynna była sprawa jego rozstania z Kim Sears, córką kapitana reprezentacji Wielkiej Brytanii w Pucharze Federacji. - Nie chodzę po imprezach - przyznaje. - Wolę spędzać czas z przyjaciółmi. Może się to już wydawać nudne, ale naprawdę chcę traktować tenis poważnie - twierdzi. A w wolnych chwilach jeździ Ferrari. - Ale nie za szybko, bo przed domem mam pięć fotoradarów - zastrzega.

Komentarze (0)