Adam Dyrko: Jak oceniasz swoje szanse w meczu z Gonzalezem?
Younes El Aynaoui: Gonzalez nie grał na początku turnieju za dobrze, ale się rozkręca i jego forma jest coraz wyższa. Natomiast ja, dzięki temu, że grałem w kwalifikacjach, gram też coraz lepiej, jestem coraz bardziej ograny na kortach ziemnych, nabieram coraz większej pewności siebie w grze. Jestem szczęśliwy, że mogę grać w półfinale w Monachium. Wiem, że muszę dać z siebie wszystko. Najważniejsze, żebym zagrał na moim normalnym poziomie, tak jak potrafię. No, cóż, czuję się dobrze, jestem w dobrej formie fizycznej, zagram najlepiej jak umiem.
Czemu musiałeś grać w kwalifikacjach?
- W ostatnim czasie nękały mnie kontuzje, miałem uraz najpierw lewego, potem prawego nadgarstka. Przez dłuższy czas nie mogłem w ogóle grać w tenisa. Wykonywałem inne ćwiczenia fizyczne, żeby zachować formę, ale w tenisa nie grałem. Potem stopniowo wracałem do życia zawodowego, grałem najpierw w turniejach typu Future, w challengerach - i gdy zacząłem tam odnosić coraz lepsze rezultaty zdecydowałem się na kwalifikacje w większym turnieju z cyklu ATP. W ten sposób znalazłem się w Monachium.
Czy mógłbyś porównać dzisiejszą twoją formę z ową sprzed sześciu lat, kiedy wygrałeś BMW Open 2002?
- Ja ciągle się jeszcze rozwijam i mam nadzieję, że ciągle jeszcze jestem w stanie poprawić moją grę. Myślę zresztą, że dzisiaj gram lepiej niż wówczas, a teraz muszę po prostu dużo grać, potrzebuję wiele meczów, żeby nabyć doświadczenia w grze turniejowej z coraz trudniejszymi przeciwnikami, a zatem na coraz wyższym poziomie. A nawiasem mówiąc, miłe jest bardzo, że ludzie mnie pamiętają z tamtego turnieju i że cieszą się podobnie jak ja z ponownego spotkania.
Masz już 37 lat. Jak długo jeszcze zamierzasz grać w tenisa profesjonalnie?
- Co najmniej dwa lata jeszcze chciałbym grać zawodowo. Jimmy Connors miał 40 lat, gdy wystąpił w US Open. Wybrałem tenis jako moją drogę życiową, wbrew nawet poglądom moich rodziców na ów temat. I skoro tak uczyniłem, to chciałbym do końca mojej kariery być konsekwentny, to znaczy grać tak długo, jak długo sprawia mi to przyjemność i dostarcza satysfakcji i jak długo inni lubią oglądać moją grę.