W pierwszym miesiącu nowego sezonu największym wydarzeniem był wielkoszlemowy Australian Open. Końcowy triumf odniosła Amerykanka Madison Keys, dzięki czemu osiągnęła życiowy sukces. Keys w finale pokonała broniącą tytułu Białorusinkę Arynę Sabalenkę, a w półfinale Igę Świątek, która po raz drugi w karierze dotarła tak daleko w Melbourne.
Na kolejny turniej wielkoszlemowy, a mianowicie Roland Garros, trzeba będzie poczekać do końcówki maja. Wobec tego w międzyczasie największymi imprezami będą te z rangą WTA 1000.
W lutym odbędą się dwa turnieje wspomnianej rangi - w Dosze oraz w Dubaju. Rok temu udany występ zanotowała w nich Świątek, która najpierw triumfowała w Katarze, a następnie dotarła do półfinału zmagań w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Sabalenka odskoczy Świątek
Do rywalizacji w ramach turnieju WTA 1000 w Dosze przystąpi oczywiście większość najlepszych tenisistek świata. Pewne jest już jednak, że nie zobaczymy w akcji trzech zawodniczek z top 20 światowego rankingu WTA.
W Dosze nie zobaczymy triumfatorki Australian Open Keys, a oprócz niej innej Amerykanki Danielle Collins oraz Rosjanki Anny Kalinskiej. Wszystkie trzy tenisistki zmagają się obecnie z urazami, co wykluczyło im możliwość występu.
Najwyżej rozstawioną zawodniczką będzie Sabalenka, która stanie przed szansą powiększenia swojej przewagi nad rywalkami w rankingu. To efekt tego, że Białorusinka rok temu nie rywalizowała w Dosze.
Tym samym, mimo że Świątek traci do niej zaledwie 186 punktów, pewne jest, że jej nie wyprzedzi. W końcu nasza tenisistka będzie broniła 1000 "oczek" za ubiegłoroczny triumf, więc nawet w przypadku zwycięstwa, Sabalenka powiększy przewagę.
Tu Świątek może zyskać
Natomiast do rywalizacji w ramach turnieju WTA 1000 w Dubaju wydawało się, że liczba nieobecnych tenisistek ze światowego topu się zmniejszy. Początkowo wycofały się jedynie Collins i Kalinska, ale ostatecznie dołączyła do nich także Keys.
Wobec tego jasne jest, że Rosjanka mocno spadnie w rankingu, ponieważ straci 650 punktów za ubiegłoroczny finał. To właśnie ona w 2024 roku znalazła sposób na Świątek.
Tym samym nasza tenisistka po raz kolejny będzie bronić punktów, lecz jedynie 390. Wobec tego Świątek może zyskać nawet 610 "oczek", jeżeli uda jej się odnieść końcowy triumf. Warto jednak podkreślić, że Sabalenka także ma sporo do "podniesienia" z kortu, bo rok temu odpadła w drugiej rundzie.
Wobec tego impreza w Dubaju będzie dla Polki okazją, by zbliżyć się do liderki rankingu. Jednak wszystko zależeć będzie od samej Białorusinki, bo gdy ta zanotuje udany występ, to o odrobieniu części strat nie będzie mowy.
W tych turniejach zabraknie największych gwiazd
W lutym odbędą się jeszcze dwa turnieje rangi WTA. W Meridzie triumfatorka może zgarnąć 500 punktów, z kolei w Austin 250. Z tego powodu zabraknie tam światowej czołówki.
W imprezie rangi WTA 500 w Meridzie najwyżej rozstawione będą Amerykanka Emma Navarro, Hiszpanka Paula Badosa czy Brazylijka Beatriz Haddad Maia. W akcji zobaczymy również Magdalenę Fręch czy Magdę Linette.
Z kolei 5. rakieta świata, Amerykanka Jessica Pegula, znalazła się na liście startowej turnieju WTA 250 w Austin. Jest to spore zaskoczenie, biorąc pod uwagę, że drugą najwyżej rozstawioną tenisistką będzie jej rodaczka Peyton Stearns, czyli 47. zawodniczka rankingu.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty