Aryna Sabalenka wygrywała dwie poprzednie edycje Australian Open. Reprezentantka Białorusi w Melbourne czuje się jak ryba w wodzie. Wygrywa mecz za meczem i kolejnym rywalkom nie pozostawia złudzeń. Tym samym jest ona wskazywana jako faworytka do końcowego zwycięstwo w pierwszym tegorocznym wielkoszlemowym turnieju.
Sabalenka musi jednak skupić się nie tylko na walce o zwycięstwo, ale i na tym, by obronić pozycję liderki rankingu WTA. Ze względu na to, że Białorusinka wygrała poprzednią edycję, ma do obrony 2 000 punktów. Każda najmniejsza wpadka może ją słono kosztować.
A za plecami Sabalenki czai się Iga Świątek. Polka jest w o tyle dobrej sytuacji, że rok temu sensacyjnie odpadła już w trzeciej rundzie. Ma zatem niewiele do stracenia, a dużo do zyskania. Doskonale obrazuje to ranking "na żywo".
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź
Według niego Świątek jest zresztą wirtualną liderką. Wszystko przez to, że zawodniczkom odjęto punkty za ubiegłoroczny Australian Open. Po meczach I rundy to Polka jest liderką i ma 334 punkty przewagi nad Sabalenką.
Sytuacja może się jednak diametralnie odwrócić w przypadku porażki Świątek. A eksperci wskazują, że wyżej stoją akcje Sabalenki niż Polki. I to właśnie Białorusinka jest główną faworytką do triumfu w Melbourne.
Przypomnijmy, że zwyciężczyni Australian Open zainkasuje 2000 punktów. Finalistka zdobędzie ich 1300, półfinalistki 780, ćwierćfinalistki 430, a gra w 1/8 finału oznacza 240 punktów do rankingu WTA. Odpadnięcie w III rundzie to 130 punktów, w II rundzie to 70, a w I rundzie 10 "oczek".
Obecną liderką jest Sabalenka, która ma 1536 punktów przewagi. Dodajmy, że Świątek liderką była przez 124 tygodnie. Białorusinka numerem jeden jest już przez 21 tygodni.
Zmiana w rankingu możliwa jest w kilku scenariuszach. Jeśli Sabalenka i Świątek odpadną w tej samej rundzie Australian Open, to Polka będzie nową liderką i to niezależnie od tego, która to będzie runda. Jeśli Sabalenka wygra turniej, to nadal będzie liderką.