Świątek i Hurkacz na innych biegunach. W nadchodzącym turnieju łączy ich jedno

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz i Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz i Iga Świątek

Iga Świątek i Hubert Hurkacz szykują się do rywalizacji w Indian Wells. Polka ma sporo punktów do obrony, natomiast Polak może zgarnąć wiele. Oboje muszą jednak zanotować udane występy w kontekście rankingu. Poza tym czekają spore premie finansowe.

Już w środę, 6 marca rozpocznie się jeden z najważniejszych turniejów rangi ATP i WTA 1000. A mowa oczywiście o rywalizacji w amerykańskim Indian Wells, gdzie zobaczymy w akcji plejadę gwiazd. A to oznacza, że pojawią się tam między innymi Iga Świątek oraz Hubert Hurkacz.

Z tą imprezą dobre wspomnienia ma liderka światowego rankingu WTA, ale głównie za sprawą 2022 roku. Wówczas nie miała sobie równych i nie dość, że okazała się najlepsza w Indian Wells, to poszła za ciosem również Miami, dzięki czemu mogła się pochwalić tzw. Sunshine Double, czyli triumfem w dwóch turniejach rangi Masters z rzędu.

Świątek nie musi martwić się o ranking

W poprzednim sezonie Polka nie obroniła tytułu. Została bowiem zatrzymana w półfinale, kiedy to ograła ją Jelena Rybakina (2:6, 2:6). Kazaszka ostatecznie wygrała turniej, dzięki czemu bronić będzie 1000 punktów. Z kolei nasza tenisistka musi dojść do 1/2 finału, by na jej koncie pozostało 390 "oczek".

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

Natomiast awans do finału zagwarantuje Świątek 650 punktów, a końcowy triumf 1000. W przypadku światowego rankingu WTA pierwszy z wymienionych sukcesów da jej 260 "oczek", a drugi 610 przez to, że jest w nim zawarte 390 pkt., które zdobyła rok temu.

Warto podkreślić również to, że Aryna Sabalenka nie ma żadnych szans, by po raz drugi w karierze wyprzedzić naszą tenisistkę. Rok temu Białorusinka dotarła bowiem do finału, więc będzie bronić sporej ilości punktów i może zyskać jedynie 350.

Hurkacz może zgarnąć wiele

W poprzednim sezonie najlepszy polski tenisista nie mógł być zadowolony z występu w Indian Wells. Wystarczy powiedzieć, że wygrał tylko i wyłącznie jeden mecz, bo w pierwszej rundzie otrzymał wolny los. Następnie ograł Australijczyka Alexeia Popyrina 6:3, 6:3 i to by było na tyle.

O awans do czwartej rundy Hurkacz zmierzył się z niżej notowanym Tommy'm Paulem. I mimo że na inaugurację zwyciężył 6:4, to kolejne sety padły łupem Amerykanina (6:2, 6:4). Tym samym Polak do światowego rankingu ATP zyskał raptem 45 punktów.

Wystarczy więc, że nasz tenisista wygra jeden mecz i już obroni punkty zdobyte rok temu. Z tego powodu może sporo zyskać, bo sam awans do czwartej rundy sprawi, że podwoi swój poprzedni dorobek. 180 "oczek" da mu ćwierćfinał, 360 półfinał, 600 finał, a 1000 końcowy triumf. A biorąc pod uwagę ścisk w rankingu, wrocławianin musi wznieść się na wyżyny i nie dopuścić do podobnej wpadki jak rok temu.

Mogą zarobić prawie 4,5 miliona złotych

Podobnie, jak w Wielkich Szlemach, zarówno w Indian Wells, jak i w Miami tenisiści oraz tenisistki powalczą o te same kwoty. Oznacza to, że na końcowych triumfatorów pierwszej z wymienionych imprez czeka zawrotna suma 1,1 miliona dolarów, czyli prawie 4,5 mln złotych.

Świątek oraz Hurkacz muszą zanotować sześć zwycięstw, by podnieść z kortu wspomnianą kwotę. Trzeba się jednak liczyć z tym, że jedynie triumfator turnieju zgarnie czek na tak ogromną sumę. Co prawda udział w finale gwarantuje blisko 2,4 mln złotych, ale to już spora różnica.

Za sam udział w turnieju polscy tenisiści zgarną 167 tysięcy złotych, bo rozpoczną zmagania od drugiej rundy. Suma ta będzie nieco większa w przypadku Hurkacza, bo ten zdecydował się również na występ w grze podwójnej. Oczywiście inaczej jest w przypadku pozostałych Biało-Czerwonych w singlu, czyli Magdaleny Fręch i Magdy Linette. Obie z uwagi na start od pierwszej fazy będą mogły liczyć na 120 tys. zł.

Znamy drabinki. Trudne zadania

Tymczasem poznaliśmy już drabinki turniejów ATP i WTA w Indian Wells. I niestety, po raz kolejny los nie był łaskawy zarówno dla Świątek, jak i Hurkacza.

W meczu otwarcia najlepsza tenisistka na świecie zmierzy się z Danielle Collins lub kwalifikantką. A przypomnijmy, że Amerykanka prawie wyeliminowała ją w drugiej rundzie wielkoszlemowego Australian Open. W przypadku zwycięstwa Polka może zmierzyć się ze swoją pogromczynią w Melbourne, czyli Lindą Noskovą.

W czwartej rundzie najtrudniejszą rywalką na papierze wydaje się być Jekaterina Aleksandrowa. W ćwierćfinale może czekać Ons Jabeur czy Jelena Ostapenko, a w przypadku walki o finał może dojść do powtórki z zeszłego roku, czyli starcia z Jeleną Rybakiną. Hit z Aryną Sabalenką wydarzy się jedynie, gdy obie powalczą o tytuł.

Natomiast Hurkacz już w meczu otwarcia może zmierzyć się z doświadczonym Gaelem Monfilsem lub znakomitym deblistą Maxem Purcellem. W przypadku zwycięstwa kolejnym rywalem będzie rozstawiony z numerem 28. Cameron Norrie bądź triumfator pojedynku Lorenzo Sonego - Miomir Kecmanović.

A im dalej, tym oczywiście jeszcze trudniej. Potencjalnym rywalem Polaka w czwartej rundzie jest Casper Ruud, który w światowym rankingu ma tyle samo punktów. W ewentualnym ćwierćfinale czekać może legendarny Novak Djoković, więc w przypadku Hurkacza awans do półfinału byłby wielkim osiągnięciem.

Należy jednak podkreślić, że na singlowe mecze Świątek i Hurkacza trzeba będzie poczekać dłużej. Wszystko z uwagi na to, że zmagania w drugiej rundzie rozpoczną się dopiero w nadchodzący weekend. Wcześniej zobaczymy ich w akcji podczas pokazowego turnieju Tie Break Tens Eisenhower Cup, który w naszym kraju rozpocznie się w środę, 6 marca o godzinie 4:00.

Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty

Przeczytaj także:
Rozlosowano drabinkę Indian Wells. Świątek nie miała szczęścia
Trudne losowanie Huberta Hurkacza w Indian Wells

Źródło artykułu: WP SportoweFakty