Sensacyjny przebieg meczu Igi Świątek

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek udanie rozpoczęła turniej WTA 500 w Tokio. W drugiej rundzie wiceliderka światowego rankingu ograła Japonkę Mai Hontamę. Jednak spotkanie to miało sensacyjny przebieg.

Po tym, jak Iga Świątek doznała porażki w czwartej rundzie wielkoszlemowego US Open spadła w światowym rankingu WTA na drugie miejsce. Tym samym jasne stało się, że kolejny mecz po raz pierwszy od dawna rozpocznie jako wiceliderka.

Po tym, jak Polka wycofała się z turnieju WTA 1000 w Guadalajarze, na jej kolejny start trzeba było poczekać do 27 września. Właśnie na ten dzień zaplanowano spotkania drugiej rundy imprezy WTA 500 w Tokio. W niej nasza tenisistka ograła Japonkę Mai Hontamę 6:4, 7:5.

Początek rywalizacji w wykonaniu Świątek był bardzo nerwowy. Już w drugim gemie serwisowym straciła podanie, gdy rywalka popisała się serią trzech punktów z rzędu. To nie był jednak koniec problemów wiceliderki rankingu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie. Skradła show w centrum miasta

Nie dość, że w kolejnym gemie nie udało jej się wykorzystać żadnego z dwóch wypracowanych break pointów, to chwilę później się to zemściło. Ponownie zawodził bekhend Polki, a błędów nie brakowało. W efekcie zamiast pogoni za Japonką oglądaliśmy jej ucieczkę, która po drugim przełamaniu prowadziła już 4:1.

Jednak na tym momencie gra Hontamy w premierowej odsłonie dobiegła końca. Świątek w końcu zaczęła robić to, czego od niej oczekiwano od samego początku. Najpierw odrobiła część strat, a chwilę później z przewagi Japonki nie zostało nic. A w ósmym gemie prowadziła już 40:0, by ostatecznie po wygrywającym returnie rywalki znów stracić podanie.

Tak rozpędzonej Polki nie dało się już zatrzymać. W dziesiątym gemie kibice 22-letniej tenisistki mogli odetchnąć z ulgą, bo set, który układał się fatalnie, powędrował na jej konto za sprawą zwycięstwa 6:4.

Świątek zdążyła nas przyzwyczaić do tego, że po trudnej pierwszej partii, w drugiej dominuje. Tak samo było tym razem, mimo że już na starcie popełniła tyle błędów, że straciła podanie. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, bo po dwóch rozegranych gemach mieliśmy remis.

Następnie udało jej się wygrać kolejne cztery gemy z rzędu, co dało wynik 5:1. W tym dwukrotnie przełamała przeciwniczkę, która mogła jeszcze odrobić stratę, gdy po raz pierwszy nie utrzymała podania. Wówczas jednak nasza tenisistka uratowała się serwisem.

Wydawało się, że w siódmym gemie wiceliderka rankingu postawi kropkę nad "i". Wówczas jednak Hontama poszła na całość i walczyła z całych sił, by pozostać w grze. A w grze najwyżej rozstawionej tenisistki w Tokio wkradł się niepotrzebny pośpiech, co poskutkował odrobieniem części strat przez Japonkę, a co za tym idzie przedłużeniem spotkania.

Przy własnym serwisie niżej notowana zawodniczka nie pozwoliła rywalce na nic. Następnie w dziewiątym gemie Świątek stanęła przed kolejną szansą zakończenia pojedynku. I tym razem postanowiła ryzykować, co zakończyło się źle. To Hontama spisała się wręcz na medal i niespodziewanie odrobiła całą stratę.

Po trzech przegranych gemach z rzędu nasza tenisistka po raz pierwszy w tym spotkaniu wypracowała dwie piłki meczowe. Jednak co z tego, skoro Japonka ponownie pokazała serce i charakter, doprowadzając najpierw do równowagi, a następnie utrzymując podanie. I tym samym po raz drugi w tym secie mieliśmy remis.

Polce w jedenastym gemie udało się przerwać serię Hontamy, dzięki czemu miała ostatnią okazję, by zakończyć rywalizację przed tie breakiem. I tak jak wcześniej przy serwisie rywalki udało jej się wypracować dwie piłki meczowe za sprawą fenomenalnych forhendów. I przy czwartym meczbolu Świątek zdołała w końcu postawić kropkę nad "i".

Mimo wygranej trzeba przyznać wprost, że był to słaby mecz w wykonaniu Polki. Potrzebowała aż 2 godzin i 3 minut, by wyeliminować 148. rakietę świata. W dodatku popełniła mnóstwo błędów, które w jej najlepszych występach były znikome. Zarówno jej serwis, jak i return nie funkcjonował na poziomie, do którego zdążyła przyzwyczaić.

Na Świątek czekała już rozstawiona z "ósemką" Weronika Kudermetowa. Rosjanka w Tokio ograła już Harriet Dart i Kaylę Day.

Toray Pan Pacific Open Tennis, Tokio (Japonia)
WTA 500, kort twardy, pula nagród 780,6 tys. dolarów
środa, 27 września

II runda gry pojedynczej:

Iga Świątek (Polska, 1) - Mai Hontama (Japonia) 6:4, 7:5

Przeczytaj także:
Polacy zadecydują, co chcą oglądać za darmo. Oto proponowana lista

Komentarze (48)
avatar
Marek Aureliusz
28.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Iga znowu zaprezentowała to, do czego od Wimbledonu już się przyzwyczailiśmy, czyli przeciętną formę i kłopoty z koncentracją. W pierwszym secie od prowadzenia 1-0 Iga przegrała 4 kolejne gemy Czytaj całość
avatar
Luśnia
27.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Hejterscy onaniści! 
avatar
Janusz sport
27.09.2023
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
a może jeszcze przegra z Japonką widzimy to ?? 
avatar
Janusz sport
27.09.2023
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
jak wygra turniej jak meczy sie z zawodniczka co 150 miejsce jest ?? a 147 ale sensacja 
avatar
jurasg
27.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Turniej na końcu świata nikt z liczących sie nie dojechał, więc znowu zgarnie jakiś odpustowy tytuł. Unika jak może Gauff, Keys, Peguli, Sabalenki.