Kolejny powrót gwiazdy minionej dekady. Dwukrotny wielkoszlemowy finalista wznawia karierę

PAP/EPA / DAVE HUNT / Na zdjęciu: Kevin Anderson
PAP/EPA / DAVE HUNT / Na zdjęciu: Kevin Anderson

Kevin Anderson, dwukrotny wielkoszlemowy finalista i były piąty singlista świata, wraca karierę. 37-latek z RPA poinformował, że wystąpi w rozpoczynającym się po Wimbledonie turnieju ATP 250 w Newport.

W tym artykule dowiesz się o:

W maju ubiegłego roku Kevin Anderson ogłosił zakończenie zawodowej kariery. Na sportowej emeryturze wytrwał jednak zaledwie 14 miesięcy. Właśnie bowiem poinformował, że wraca do zawodowych rozgrywek.

Afrykaner wystąpi w turnieju ATP 250 w Newport (17-23 lipca), w miejscu, gdzie w 2021 roku zdobył ostatni ze swoich siedmiu tytułów w głównym cyklu.

- Jestem podekscytowany, że w Newport wrócę do rozgrywek. Zwycięstwo w tym turnieju w 2021 roku było dla mnie wyjątkowym momentem. Nie mogłem znaleźć lepszego miejsca na powrót - powiedział, cytowany przez atptour.com.

- Kiedy zakończyłem karierę, było trudno. Borykałem się z ogromnym bólem fizycznym, nie było mi łatwo również pod względem emocjonalnym i mentalnym, więc czułem, że muszę przestać występować - wspominał.

- Nie planowałem powrotu. Ale kilka miesięcy temu znów zacząłem odbijać i naprawdę mi się to podobało. Z moim ciałem było coraz lepiej, a to, co robiłem z piłką tenisową, było dla mnie ekscytujące i sprawiło, że zapragnąłem rzucić sobie wyzwanie - dodał.

Anderson należał go grona czołowych tenisistów świata minionej dekady. Jego największe sukcesy to finały wielkoszlemowych US Open 2017 i Wimbledonu 2018. W rankingu ATP najwyżej wspiął się na piątą lokatę.

37-latek z Johannesburga jest kolejnym gwiazdorem, który po poważnych problemach zdrowotnych zdecydował się na wznowienie kariery. Niedawno po trwających kilkanaście miesięcy absencjach do gry wrócili Milos Raonić czy Kei Nishikori.

Nareszcie! Hubert Hurkacz czekał na to od meczu z Rogerem Federerem

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ cudne uderzenie. Ręce same składają się do braw

Źródło artykułu: WP SportoweFakty