Wszyscy to widzieli. Iga Świątek potwierdziła

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Iga Świątek

- Utrzymywała bardzo dobrą jakość na returnie. Może to ja za lekko serwowałam? - zastanawiała się Iga Świątek po przegranym meczu z Caroline Garcią w ćwierćfinale BNP Paribas Poland Open.

W tym artykule dowiesz się o:

To było piękne widowisko. Kibice na kortach Legii w piątek mieli okazję śledzić ponad dwugodzinny spektakl z udziałem Igi Świątek i Caroline Garcii. Ostatecznie Francuzka zwyciężyła, choć niewiele brakowało, by Polka wróciła do gry. Zadecydowały pojedyncze wymiany.

Świątek doskonale wiedziała, w czym rywalka była lepsza w tym dniu, bo widzieli to również fani na trybunach i przed telewizorami. Garcia była nastawiona bardzo ofensywnie, szczególnie na returnie. - Zagrała o wiele solidniej. Wywierała presję, a ja miałam mało czasu na korekty. Poczułam, grając z bardziej wymagającą rywalką, że brak mi przygotowania do gry na ziemi. Nie lubię wychodzić na kort i mieć z tyłu głowy, że rozegrałam przed turniejem tylko dwa treningi na ziemi - tłumaczyła

- Pierwszy serwis u mnie nie funkcjonował, a Caroline serwowała regularnie ponad 180km/h. Czułam, że nie jestem stabilna, a ostatnie dwa tygodnie spędziłam na hardzie. To było do przewidzenia. Czułam, że dwa pierwsze sety zależały od rywalki, w drugim straciła kontrolę, ale w trzecim wróciła już do swojej gry i wchodziła na mój serwis - dodała.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski

Niedawno Świątek i Garcia odbyły wspólny trening. Poznały się wówczas nieco lepiej. - Kiedy grałyśmy razem, to returnowała tak samo. Myślałam, że podczas meczu nie będzie tak skuteczna, ale utrzymywała bardzo dobrą jakość. Może czasami za lekko serwowałam? Ona i tak wywierała bardzo silną presję - podkreśliła Polka.

Świątek sezon na kortach ziemnych zakończyła w sumie po zwycięskim Rolandzie Garrosie. Potem przeszła na trawę, by ostatecznie w swoim pierwszym występie po Wimbledonie znów grać na ziemi.

- Cały czas planowaliśmy, że zagram w tym turnieju. Żałuję, że tak mało czasu spędziłam na mączce przed nim. Teraz to widzę, że nie miałam do tej pory doświadczenia z tak szybkim przeskakiwaniem z nawierzchni na nawierzchnię. Zobaczę czy za rok odpuszczę ten turniej, czy może dłużej przed nim potrenuję. Jeszcze nie wiem - powiedziała.

Liderka rankingu z pobytu w Warszawie wyciągnie jednak pewne plus. - Atmosfera i to, że kibice byli tak bardzo zaangażowani. To sprawiło, że ten turniej był dla mnie wyjątkowy, choć od początku wiedziałam, że tak będzie - zakończyła.

Teraz Świątek ma w planie grę w trzech turniejach WTA: w Toronto, Cincinnati oraz US Open.

Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty

Czytaj też:
Nie dogoniła Venus Williams. Koniec serii Igi Świątek
Co za zagranie Igi Świątek! "Wyprodukowała moment magii"

Źródło artykułu: