Chwalińska bez huraoptymizmu po zwycięstwie. "Miałam problemy z odnalezieniem rytmu"

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Maja Chwalińska
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Maja Chwalińska

Długo trzeba było czekać na zwycięstwo polskiej tenisistki w Warszawie, ale w końcu ten moment nastał. - Granie przed taką publiką to sama przyjemność - powiedziała po meczu szczęśliwa Maja Chwalińska. Kibice również byli zachwyceni.

Spotkanie Mai Chwalińskiej z Rebeką Masarovą zwieńczyło pierwszy dzień rywalizacji w turnieju WTA w Warszawie. Polka pokonała reprezentantkę Hiszpanii 7:5, 6:2 i jako pierwsza z Biało-Czerwonych awansowała do II rundy singla. Wcześniej naszym reprezentantkom nie wiodło się za dobrze. Pięć Polek startujących w kwalifikacjach nie wygrało ani jednego seta, a para Martyna Kubka / Anna Hertel przegrała w I rundzie gry podwójnej.

Chwalińska spisała się lepiej od koleżanek i odniosła jedno z najbardziej wartościowych zwycięstw w karierze. Kilkanaście minut po ostatniej piłce była już w sali konferencyjnej i odpowiadała na pytania dziennikarzy.

- Pierwszy set był bardzo szarpany. Miałam problemy z odnalezieniem rytmu. Tak naprawdę dopiero pierwszy raz przechodzę z trawy na mączkę - powiedziała Polka, która na obydwu nawierzchniach czuje się bardzo dobrze. W Wimbledonie z kwalifikacji dotarła do II rundy turnieju głównego, a na "cegle" zdobyła czterech z dotychczas wywalczonych pięciu trofeów w zawodowej karierze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski

- Bardzo się cieszę, że mogę grać przed polską publicznością. To ogromne wsparcie, za co jestem wdzięczna. Granie przed taką publiką to sama przyjemność - podziękowała tenisistka za doping. Trybuny kortu centralnego były wypełnione mniej więcej w 20 procentach. Komplet publiczności zapowiadany jest na środę, gdy na kort wyjdzie Iga Świątek. Przeciwniczką naszej największej gwiazdy będzie Magdalena Fręch.

Chwalińska podczas konferencji odniosła się też do niedawno zakończonego Wimbledonu, w którym pokazała się z bardzo dobrej strony. Co prawda punktów do rankingu w nim nie zdobyła (jak wszystkie pozostałe zawodniczki), ale na występie w Londynie zyskała pod innymi względami.

- To było olbrzymie doświadczenie. Każdy marzy, żeby zagrać w Wielkim Szlemie. Zobaczyłam największy turniej od kuchni. Mam nadzieję, ze to zdobyte doświadczenie mi pomoże - podsumowała udany występ Chwalińska.

W kolejnej rundzie warszawskiego turnieju rywalką 20-letniej Polki będzie Weronika Falkowska lub Chorwatka Petra Martić.

Zobacz też:
Wciąż są bilety na mecze Igi

Komentarze (0)