W tym artykule dowiesz się o:
To przede wszystkim zeznania Witalija i Julii Stiepanowów przyczyniły się do wykrycia zorganizowanego na wielką skalę procederu dopingowego w Rosji.
Dziś były pracownik Rosyjskiej Agencji Dopingowej (RUSADA) i biegaczka na 800 metrów ze względów bezpieczeństwa ukrywają się w USA. W swojej ojczyźnie nazywani są zdrajcami.
Teraz do ich tematu wrócił brytyjski dziennik "The Times".
Julia Stiepanowa zdecydowała się zeznawać, gdy sama wpadła na dopingu. Rosjanka w tajemnicy nagrywała trenerów i innych sportowców. Tym samym ułatwiła pracę śledczym.
Po jej interwencji Międzynarodowy Komitet Olimpijski wykluczył rosyjskich lekkoatletów z igrzysk w Rio. Przy okazji zawiesił jej karę i zezwolił na start w największej imprezie 2016 roku, ale pod flagą olimpijską.
Stiepanowa zgodziła się na takie rozwiązanie. W Brazylii na arenach sportowych i tak jej jednak zabraknie.
MKOl cofnął Stiepanowej zgodę na start w Rio ze względu na wprowadzenie nowego przepisu: jakikolwiek sportowiec z Rosji, który był zawieszony za doping, nie może wystartować w igrzyskach olimpijskich.
Biegająca na 800 metrów Stiepanowa była zawieszona na dwa lata (2011-2013). - Decyzja MKOl jest niewytłumaczalna i z pewnością odstraszy przyszłych informatorów - stwierdził Travis Tygart, szef USADA (Amerykańska Agencja Antydopingowa).
Krytycznie na ten temat wypowiedział się także szef WADA (Światowa Agencja Antydopingowa) Olivier Niggli. - Popieraliśmy starania Julii o start pod flagą olimpijską. Pani Stiepanowa była bardzo odważna, a jej rola okazała się kluczowa w ujawnieniu największego skandalu dopingowego w historii - zaznaczył.
Stiepanowa na igrzyskach nie wystartuje. MKOl chce jednak zachęcić kolejnych informatorów do opowiadania o dopingu, dlatego przygotował dla niej inną niespodziankę.
- Wyraziliśmy naszą wdzięczność za jej informacje i dlatego zaprosiliśmy ją z mężem na igrzyska. Jesteśmy gotowi wesprzeć ją również, gdy zacznie trenować po kontuzji - obiecał Thomas Bach, przewodniczący Komitetu.
Czy Witalij i Julia skorzystają z tego zaproszenia? Nie wiadomo.
Akurat wyjazd na igrzyska dla byłego pracownika Rosyjskiej Agencji Dopingowej (USADA) i biegaczki na 800 metrów to najmniejszy problem. Dużo bardziej martwią ich napięte stosunki z ojczyzną.
- Niestety, to co zrobiliśmy w Rosji, zostało odebrane bardzo negatywnie. Wielu ludzi, w tym także sportowców, nas nienawidzi. Dlatego nie możemy wracać. W domu nie czulibyśmy się bezpiecznie - przyznali zgodnie.
Wypowiedzieli się również na temat decyzji MKOl, który nie zabronił rosyjskim sportowcom udziału w IO.
MKOl zdecydował, że Rosjanie mogą startować w Rio pod warunkiem, że dostaną zgodę od swoich federacji. Zdaniem Witalija i Julii to ogromny błąd.
- W Rio przez to na pewno nie zabraknie sportowców, którzy stosowali doping. Wyniki niektórych były w ostatnich latach tuszowane przez sportowe władze kraju, więc tam rywalizować będą tak, jakby byli czyści - powiedzieli.
Z igrzysk wykluczono m.in. przedstawicieli lekkoatletyki, podnoszenia ciężarów, wioślarstwa, pływania, kajakarstwa, pięcioboju nowoczesnego, żeglarstwa, kolarstwa i zapasów. Nie było natomiast zastrzeżeń do rosyjskich tenisistów, strzelców, judoków, łuczników i jeźdźców.
Opracował PS