W tym artykule dowiesz się o:
W Stanach Zjednoczonych rozpoczął się turniej Copa America 2016. To wyjątkowa edycja mistrzostw Ameryki Południowej, organizowana z okazji setnej rocznicy założenia konfederacji CONMEBOL.
Zaproszono do niej także sześć ekip ze strefy CONCACAF (Ameryka Północna, Środkowa i Karaiby), a impreza - po raz pierwszy w historii - odbywa się poza Ameryką Południową.
Na inaugurację - na Levi's Stadium w Santa Clara - zmierzyły się Stany Zjednoczone i Kolumbia. Gospodarze musieli przełknąć gorzką pigułkę. Przegrali z Kolumbijczykami 0:2, a gole strzelali Cristian Zapata i James Rodriguez (z rzutu karnego, na powyższym zdjęciu).
Przed meczem odbyła się ceremonia ku czci byłego obrońcy reprezentacji Kolumbii Andresa Escobara. 22 lata temu grał on w spotkaniu z USA. Spotkaniu, które - jak się później okazało - doprowadziło do tragedii.
Kolumbia jechała na mundial do Stanów Zjednoczonych - w 1994 roku - z wielkimi nadziejami. Podopieczni Francisco Maturany w cuglach wygrali eliminacje, dwukrotnie pokonując Argentynę. Zwłaszcza zwycięstwo 5:0 na wyjeździe odbiło się szerokim echem.
"Los Cafeteros" mieli być czarnym koniem turnieju, ale krótko przed mistrzostwami z ich obozu docierały niepokojące wieści. Ponoć bossowie narkotykowych karteli próbowali wpływać na decyzje selekcjonera. Maturana miał otrzymywać pogróżki. Atmosfera w kadrze się popsuła.
W pierwszym spotkaniu Kolumbijczycy przegrali z Rumunami 1:3. W drugiej potyczce nie mogli sobie pozwolić na porażkę. 22 czerwca 1994 r. na stadionie Rose Bowl w Pasadenie walczyli z gospodarzami mistrzostw - Amerykanami.
Escobar (na zdjęciu) - zawodnik Atletico Nacional Medellin - kierował defensywą Kolumbii. Jego zespół był faworytem spotkania, ale nie sprostał rej roli.
Amerykanie starali się przetrzymać napór Kolumbijczyków i - gdy tylko nadarzała się okazja - wyprowadzać groźne kontry. Tak było w 35. minucie. Lewą stroną atakował John Harkes. Wstrzelił piłkę w pole karne, w kierunku Erniego Stewarta. Escobar chciał ją wybić. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że zaskoczył własnego bramkarza. Załamany obrońca złapał się za głowę.
Po przerwie Amerykanie niespodziewanie podwyższyli prowadzenie. Gol Adolfo Valencii w samej końcówce pomógł kolumbijskim fanom otrzeć łzy po drugiej porażce. Wygrana w trzecim spotkaniu grupowym - ze Szwajcarią (2:0) - niczego już nie zmieniła. Kolumbia pożegnała się z turniejem.
Nikt wówczas nie przypuszczał, że za kilka dni dojdzie do wielkiej tragedii.
Kolumbijczycy wrócili do kraju i musieli zmierzyć się z falą krytyki. Kibice byli ogromnie rozczarowani postawą reprezentacji.
Escobar mógł po mundialu pozostać na krótkim urlopie w USA i odwiedzić krewnych w Las Vegas. Zdecydował się jednak wrócić do kraju. 1 lipca umówił się ze znajomymi w barze w Medellin. Później udali się do klubu nocnego "El Indio".
Impreza zakończyła się ok. godz. 3.00. Koledzy opuścili lokal, Escobar udał się na parking, do swojego samochodu. Wówczas pojawiło się trzech mężczyzn. Między nimi a piłkarzem wywiązała się sprzeczka. Nagle jeden z mężczyzn wyciągnął broń i zaczął strzelać do Escobara.
W sumie sześć razy. Wszystko wskazuje na to, że było to zaplanowane morderstwo, bo po każdym oddanym strzale napastnicy krzyczeli... "gol", niczym komentator piłkarski na meczu. Następnie odjechali z miejsca zdarzenia. Piłkarza zabrano do szpitala, ale lekarze nie zdołali ocalić jego życia.
10 dni po pechowej interwencji podczas meczu mistrzostw świata Escobar zmarł.
#ColombiaGritaGol Andrés Escobar, homenajeado 22 años después de su asesinato. https://t.co/JtryW24QX6 pic.twitter.com/bfhi38mpo8
— Colombia Grita Gol (@ColGritaGol) 4 czerwca 2016
Kilkanaście godzin po zabójstwie Escobara policja zatrzymała trzech mężczyzn - braci Juana Santiago Gallona i Pedro Davida Gallona (dealerów narkotykowych, działających także w branży hazardowej), a także Humberto Munoza. Ten ostatni był ochroniarzem i kierowcą braci. I to właśnie Munoz sięgnął po broń i zastrzelił piłkarza. Podczas przesłuchania do wszystkiego się przyznał.
W toku śledztwa wyszło na jaw, że Juan Santiago Gallon miał obstawić duże pieniądze w zakładach bukmacherskich na reprezentację Kolumbii. Przegrał je. Poprzysiągł zemstę i kazał zabić piłkarza? Wszystko na to wskazywało.
Jednak Munoz podał inną wersję. Twierdził, że nie miał pojęcia o tym, że jego ofiara była znanym piłkarzem. Gdy usłyszał, że szefowie kłócą się z jakimś człowiekiem, postanowił zareagować. Powiedział, że zrobił tylko to, co należało do jego obowiązków. Gdy ktoś się awanturował i stawiał jego szefom, sięgał po broń i strzelał...
Zabójca został skazany na 45 lat więzienia. Śmiesznie niskie były wyroki, które usłyszeli bracia Gallon - 15 miesięcy aresztu domowego i grzywna w wysokości niespełna 2 tys. dolarów. Mówiono, że mafia skorumpowała sędziów, którzy orzekali w tej sprawie. Zastanawiać musi także fakt, że Humberto Munoz opuścił więzienie już po 11 latach, za dobre sprawowanie. Nie brakuje głosów, że stali za tym bracia Gallon, którzy docenili postawę ochroniarza podczas procesu (wziął całą winę na siebie).
Kibice byli w szoku po tym, co wydarzyło się 2 lipca 1994 r. w Medellin. Na pogrzeb Escobara przyszło ponad 120 tysięcy ludzi.
Fani nie zapomnieli o byłym kadrowiczu po jego śmierci. Zabierali na mecze reprezentacji jego fotografie. Jedną z nich - wywieszoną podczas meczu MŚ 1998 we Francji - widzicie powyżej. W 2002 r. w Medellin odsłonięto jego pomnik.
22 lata po feralnym spotkaniu reprezentacje USA i Kolumbii znów zmierzyły się na wielkiej imprezie futbolowej. To był dobry moment, by uczcić pamięć Andresa Escobara.
Andrés Escobar fue homenajeado en la #CopaAmerica 22 años después de su asesinato https://t.co/Ouf5QDP6Kd pic.twitter.com/S7RUvaGbcv
— EL HERALDO (@elheraldoco) 4 czerwca 2016
Przed meczem Copa America 2016 - na murawie stadionu w Santa Clara - odbyła się krótka uroczystość ku czci zamordowanego zawodnika.
Brat Andresa, Sachi Escobar, nie krył wzruszenia. - Od 22 lat Andresa nie ma z nami fizycznie, ale nadal jest obecny w sercach wszystkich Kolumbijczyków - powiedział. Na uroczystości była także siostra piłkarza Maria Esther.
Alexi Lalas, który występował w feralnym spotkaniu w Pasadenie, a obecnie jest ekspertem telewizyjnym, zdobył się na wzruszające wyznanie. - Gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas, wolelibyśmy przegrać tamten mecz. Byleby tylko Andres Escobar był wciąż z nami - stwierdził były obrońca kadry USA.
Opracował MF
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: znaleźli nowego Ibrahimovicia? Strzela równie piękne gole