Chwile grozy miały miejsce podczas meczu Atlanta Braves - New York Mets. Miotacz gospodarzy przypadkowo rzucił piłką wprost w nos Kevina Pillara. Pałkarz nie zdążył się odsunąć. Momentalnie padł na ziemię i zalał się krwią.
Okazuje się, że w momencie uderzenia w twarz piłka leciała z prędkością 150 km/h! Pillar doznał licznych złamań nosa.
Następnego dnia zawodnik New York Mets wypowiadał się już przed kamerami. Miał wyraźnie pokiereszowaną twarz - podbite oczy i spuchnięty nos.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James z Legii Warszawa
Załamany całą sytuacją był miotacz Jacob Webb. Okazuje się, że piłka w ostatniej chwili wyślizgnęła się z dłoni Amerykanina i dlatego poleciała w twarz rywala.
Teraz zawodnika czeka dłuższa przerwa. - Straszne chwile, ale mam się dobrze - zapewniał w mediach społecznościowych Pillar.
Co ciekawe, poszkodowany za całą sytuację nie wini zawodnika Atlanty. - Wiem, że ten facet nie chciał mnie uderzyć. Wypadki się zdarzają. Wiem, że źle się z tym czuje. Rozmawialiśmy z nim wczoraj i dziś. Bardziej martwię się o niego niż o siebie. Wiem, jak trudne może być dla kogoś poczucie odpowiedzialności za kontuzję. Próbowałem przekazać mu tę wiadomość. To było niezamierzone. Musi nadal być pewny siebie i swoich rzeczy. Wszystko jest w porządku - wyznał poszkodowany.
Cała sytuacja:
Scary moment here for Kevin Pillar. pic.twitter.com/ry76F8dQ3e
— Barstool Sports (@barstoolsports) May 18, 2021
Wypowiedź poszkodowanego:
“I know how tough that can be on someone who feels responsible for someone getting injured... He needs to continue to be confident and believe in himself.” -Kevin Pillar on Jacob Webb hitting him in the face pic.twitter.com/SgS2fGDdaN
— Jomboy Media (@JomboyMedia) May 18, 2021
Czytaj też:
-> Kazimierz Marcinkiewicz przed debiutancką walką bokserską. "Będę go lał, ale bez przyjemności"
-> Paulo Sousa z niespodzianką dla reprezentantów Polski. "Będzie spotkanie"