Schudł prawie 16 kg, wymiotował krwią w szatni. Tragiczna historia legendy NHL

Zdjęcie okładkowe artykułu: Wikimedia Commons / Author Unknown/Montreal Canadiens website
Wikimedia Commons / Author Unknown/Montreal Canadiens website
zdjęcie autora artykułu

91 lat temu kibice zgromadzeni w hali w Montrealu byli świadkami dramatu. Ich idol, człowiek, który od kilkunastu lat nie opuścił żadnego spotkania, zasłabł na lodzie. To był ostatni mecz Georgesa Veziny.

W tym artykule dowiesz się o:

28 listopada 1925 r. odbyła się inauguracja sezonu ligi NHL. Montreal Canadiens - wówczas dwukrotni zdobywcy Pucharu Stanleya podejmowali Pittsburgh Pirates. W bramce "Habs" stanął - któż by inny - Georges Vezina. Kanadyjczyk francuskiego pochodzenia notował imponującą serię - to był jego 328. mecz z rzędu w sezonie zasadniczym (w tamtym okresie zespoły rozgrywały ok. 20-24 meczów w sezonie). Odkąd 31 grudnia 1910 r. zadebiutował w barwach Canadiens, nikt nie wygrał z nim rywalizacji w drużynie.

Wysoka gorączka, opuchnięte kciuki

Ten wieczór różnił się jednak od wielu poprzednich. Koledzy z drużyny już podczas okresu przygotowawczego przeczuwali, że z ich bramkarzem dzieje się coś złego. Vezina - zwykle ważył ok. 84 kg - na zgrupowaniu Canadiens był poważnie chory (nie wiedział jednak, co mu dolega, więc nie mówił o niczym kolegom). W ciągu sześciu tygodni stracił 35 funtów, czyli ok. 16 kilogramów. Mimo to zdecydował się wyjechać na lód.

W spotkaniu z Pirates w pierwszej tercji nie padła żadna bramka. Vezina grał z 39-stopniową gorączką, z mocno opuchniętymi kciukami. Gdy drużyny zeszły do szatni, rozegrał się pierwszy akt dramatu. Bramkarz zaczął wymiotować krwią. Nie chciał jednak słyszeć o pozostaniu w szatni. Wrócił na lód. Podczas drugiej tercji zasłabł w okolicach swojej bramki. - W hali zapanowała cisza, gdy jeden z najwspanialszych bramkarzy był powoli znoszony z lodu - napisał jeden z dziennikarzy. Vezinę zastąpił Amerykanin Alphonse Lacroix.

Dzień po dramacie Vezina usłyszał diagnozę - cierpiał na zaawansowaną gruźlicę. Wprawdzie w 1921 r. po raz pierwszy użyto u ludzi szczepionki przeciw tej chorobie, ale wciąż stanowiła ona poważne zagrożenie dla życia człowieka.

Łzy ciekły mu po policzkach

3 grudnia legendarny bramkarz odwiedził kolegów z drużyny. Jak się później okazało, było to jego pożegnanie z Montreal Canadiens. Leo Dandurand - menedżer drużyny - tak opisywał ten moment. - Siedział w rogu szatni, a łzy spływały mu po policzkach. Patrzył na swoje ochraniacze i łyżwy, które Eddie Dufour, trener Canadiens, zawsze przygotowywał w rogu, który Georges zajmował. Poprosił o małą przysługę - bluzę, którą zakładał w ostatnich finałach - wspominał menedżer.

Lekarze polecili Vezinie wrócić do domu rodzinnego - znajdującego się w oddalonej o ok. 450 km od Montrealu miejscowości Chicoutimi - i tam podjąć leczenie. Zdaniem historyków zajmujących się NHL, sportowiec nie mógł się odnaleźć bez hokeja, popadł w depresję. Gruźlicy nie zdołał zwalczyć. Zmarł 27 marca 1926 roku. Miał 39 lat.

Georges Vezina w 1925 r. Fot. Wikimedia Commons/thecolorsofhockey.tumblr.com
Georges Vezina w 1925 r. Fot. Wikimedia Commons/thecolorsofhockey.tumblr.com

Kariera jednego z najwspanialszych bramkarzy w historii hokeja rozpoczęła się we wspomnianym Chicoutimi (prowincja Quebec), choć on sam traktował to bardziej jako przygodę. Jako nastolatek pracował u ojca Jacquesa w piekarni. Lubił grać z kolegami, najpierw na ulicy, później w lokalnym klubie. Stawał w bramce, ale bronił w butach. Na łyżwach nauczył się jeździć dopiero w wieku 16 lat. Ekipa z Chicoutimi grała tylko w lokalnej lidze, a mimo to prezentowała wysoki poziom. Zdarzało się, że do miasta przyjeżdżały znane drużyny z Montrealu i nie potrafiły jej dać rady. Tak było choćby w 1905 r., gdy Montreal Nationals niespodziewanie przegrali w Chicoutimi 5:11, a jedną z głównych ról w tym meczu odegrał Vezina.

800 dolarów za sezon

18-latek wpadł wówczas w oko Josephowi Cattarinichowi, bramkarzowi z Montrealu. Gdy ten pięć lat później wybierał się na sportową emeryturę, polecił działaczom Montreal Canadiens Vezinę. Na początku 1910 r. golkiper odrzucił pierwszą ofertę. Później jednak zmienił zdanie. W grudniu 1910 r. Georges Vezina wyjechał do Montrealu. By było mu raźniej, Canadiens zaprosili także jego brata Pierre'a, który grał w ataku.

Pierre Vezina do drużyny "Habs" ostatecznie się nie załapał. Georges podpisał kontrakt (choć zdaniem niektórych nie było żadnego spisanego porozumienia, a jedynie dżentelmeńska umowa, której obie strony przestrzegały) opiewający na 800 dolarów za sezon. Była to wówczas niezła pensja, w hokeju obowiązywały zarobki poniżej 1000 dolarów rocznie.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., JAK VEZINA DAŁ NA IMIĘ SYNOWI, ILE MIAŁ DZIECI I JAK LEGENDARNEGO BRAMKARZA UHONOROWANO PO ŚMIERCI. [nextpage] 31 grudnia 1910 "Chicoutimi Cucumber" - taki pseudonim nosił Vezina - zadebiutował w spotkaniu z Ottawa Senators. Zagrał w tamtym sezonie we wszystkich 16 meczach. Wpuścił najmniej goli w lidze (wówczas NHA; liga NHL powstała w listopadzie 1917 r.), a ten wyczyn powtarzał jeszcze sześciokrotnie. Kanadyjczyk bił także inne rekordy - był pierwszym bramkarzem w NHL, który zaliczył "shutout" (mecz bez straconego gola), a także asystę. Nie opuścił żadnego spotkania - aż do feralnego meczu z 28 listopada 1925 r.

Na poniższym zdjęciu Montreal Canadiens w sezonie 1912/13. Vezina - trzeci od lewej w dolnym rzędzie.

Fot. Wikimedia Commons/Author Unknown/Montreal Canadiens website
Fot. Wikimedia Commons/Author Unknown/Montreal Canadiens website

Menedżer rozpuścił plotkę

Canadiens w tym okresie pięciokrotnie stawali do walki o Puchar Stanleya. Po raz pierwszy w 1916 r. (jeszcze w NHA), gdy pokonali Portland Rosebuds (3:2, w serii do trzech zwycięstw). Rok później musieli uznać wyższość Seattle Metropolitans. W 1919 r. znów miało dojść do rywalizacji Montrealu i Seattle, ale Pucharu Stanleya nie zdobył nikt. Władze NHL zdecydowały o przerwaniu finałów z powodu epidemii hiszpanki. Po raz drugi Vezina i jego koledzy unieśli Puchar Stanleya w 1924 r. (po wygranej 2:0 z Calgary Tigers). Rok później ulegli w finale ekipie Victoria Cougars.

Pierwszy z triumfów w prestiżowych rozgrywkach - z 1916 r. - był dla Veziny wyjątkowym. W ten sam dzień, w którym Canadiens pokonali ekipę z Portland, żona bramkarza urodziła mu syna. Szczęśliwi rodzice nadali mu imiona Marcel-Stanley (na cześć Pucharu Stanleya). Był to drugi syn Vezinów, wcześniej na świat przyszedł Jean-Jules.

Skoro mowa o potomstwie, w latach 20. ubiegłego wieku pojawiły się zaskakujące plotki na temat bramkarza Montreal Canadiens. Wszystkiemu winien był Leo Dandurand, menedżer "Habs". W jednym z wywiadów tak opisywał Vezinę. - Nie mówi po angielsku i ma 22 dzieci, w tym trzykrotnie trojaczki. Wszystkie urodziły się na przestrzeni dziewięciu lat - wypalił Dandurand. Plotkę powtarzano, a następnie zniekształcano. W niektórych źródłach można przeczytać, że Vezina miał aż... 24 dzieci, z czego tylko dwójka osiągnęła pełnoletność. W rzeczywistości Georges miał dwóch synów, a po angielsku - słabo, bo słabo - mówił.

Trofeum jego imienia

"Chicoutimi Cucumber" przeszedł do historii jako golkiper, który doskonale interweniował kijem hokejowym. Warto przypomnieć, że w tamtym okresie bramkarze nie mogli rzucać się na lód, ani nawet przyklękać na jedno kolano. Vezina opanował do perfekcji "stand-up style", czyli styl bronienia na stojąco. Był najskuteczniejszym pod względem liczby obron strzałów po lodzie.

Vezinę tak wspominał Frank Boucher, były zawodnik i trener New York Rangers. - Był blady i wątły, a mimo to znakomicie interweniował. Bronił więcej strzałów przy użyciu kija niż rękawicy. Stał wyprostowany w bramce, odbijał krążki w pozycji stojącej. Zapamiętam go najbardziej opanowanego człowieka, jakiego widziałem. Absolutnie niewzruszonego - mówił Frank Boucher.

W dowód uznania zasług Veziny dla Canadiens władze klubu przekazały jego rodzinie 6000 dolarów - zarobki za cały sezon 1925/26, w którym Georges zagrał tylko jeden niepełny mecz. Tak bardzo go szanowano. Na pogrzeb legendy - odbył się w katedrze w Chicoutimi - przyszło ponad 1500 osób.

Władze klubu z Montrealu zaproponowały także ufundowanie nagrody - Vezina Trophy (Trofeum Vezina) - dla bramkarza z najmniejszą liczbą straconych goli. Jako pierwszy otrzymał ją następca Veziny w Canadiens George Hainsworth. Od 1981 r. zmienione zostały zasady. Vezina Trophy trafia w ręce najlepszego bramkarza sezonu wybranego przez menedżerów wszystkich klubów NHL.

Na poniższym zdjęciu Martin Brodeur odbiera Trofeum Vezina w 2007 r.

Fot. Dave Sandford/Getty Images
Fot. Dave Sandford/Getty Images

W 1945 r. Kanadyjczyk został przyjęty do Hockey Hall of Fame, czyli hokejowej galerii sław. Hala w jego rodzinnej miejscowości Chicoutimi nazwana została Centre Georges-Vezina.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ta siłaczka waży niespełna 47 kg. Zobacz, z jakim ciężarem się uporała

Źródło artykułu: