Lionel Messi, zamiast odpoczywać po sezonie, musiał pojawić się w sądzie. Piłkarz złożył zeznania w sprawie niezapłacenia gigantycznych pieniędzy. Chodzi o ponad 4 miliony euro, które piłkarz miał zaoszczędzić dzięki kilku firmom zarejestrowanym w rajach podatkowych.
Jaką linię obrony przyjął gwiazdor Barcelony? Stwierdził, że nie wiedział, co podpisuje, bo w pełni ufa ojcu. To właśnie Jorge Horacio Messi prowadzi jego interesy. Leo podkreślał, że on sam zna się jedynie na graniu w piłkę.
Z kolei ojciec stwierdził, że nieświadomie złamał prawo.
Prokurator Mario Maza jednak nie daje wiary Messiemu i jego ojcu. W przemowie do sądu wyśmiał wersję Argentyńczyka.
- Historia Messiego nie jest wiarygodna. On jest piłkarzem, który daje radość milionom ludzi, w tym i mnie, ale nie można powiedzieć, że ojciec go nie informował. Oni na pewno rozumieją system podatków. Nawet dziesięcioletnie dziecko wie, że podatki trzeba płacić. Messi nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem tego - mówił Maza.
Burzę w mediach wywołało jednak następne zdanie prokuratora.
- Nie chciałem porównywać Messiego do szefa mafii, ale on właśnie jest jak "Don" organizacji przestępczej - dodaje prokurator.
El capo mafia de #Messi pic.twitter.com/uxT4x4E5HU
— Fabio Baccaglioni (@fabiomb) 3 czerwca 2016
Wkrótce zapadnie wyrok, ale szanse na to, że gwiazdor Barcelony trafi do więzienia, są bardzo małe. Wszystko wskazuje na to, że jeżeli Lionel i jego ojciec zostaną skazani, to będzie to kara w zawieszeniu.
Opracował CYK
ZOBACZ WIDEO Szarapowa zamieni tenis na futbol? Zdziwisz się, jak wiele potrafi!