W Paryżu Rafael Nadal niemal zawsze radzi sobie znakomicie. Tak jest i teraz. Hiszpan awansował do IV rundy wielkiego szlema. W piątek rozprawił się z Holendrem Boticiem van de Zandschulpem. 6:3, 6:2, 6:4 i zameldował się w najlepszej szesnastce turnieju.
Aspiracje Hiszpana są z pewnością wyższe. Nadal walczy bowiem o swój czternasty triumf na paryskich kortach. To wszystko jednak nie przeszkodzi mi w kibicowaniu swojemu ulubionemu klubowi.
A jest nim Real Madryt. Królewscy w sobotę wezmą udział w finale Ligi Mistrzów. Mecz z Liverpool FC odbędzie się właśnie w paryskim Stade de France, więc dla Nadala to wspaniała okazja, by dopingować Los Blancos na żywo.
ZOBACZ WIDEO Pudzianowski zmierzy się z kolejną legendą KSW?! "Nie boi się"
Pomoże mu w tym też, choć całkowicie przypadkowo, kalendarz Rolanda Garrosa. Hiszpański zawodnik swój mecz 1/8 finału turnieju rozegra w niedzielę. - Jestem tutaj, by walczyć w Rolandzie Garrosie, ale mam też przygotowane bilety na finał - powiedział tenisista w jednym z wywiadów.
Co ciekawe, o swój czternasty triumf, tylko że w Lidze Mistrzów będzie walczył także zespół Królewskich. Mecz Real Madryt - Liverpool FC już w sobotę, 27 maja o godz. 21:00.
Czytaj więcej:
Hubert Hurkacz powalczy w III rundzie Rolanda Garrosa. Kiedy zagra Polak?
"Szykuj się na wojnę wiśniową". Pudzian rzucił fance szalone wyzwanie