Jeszcze kilka dni przed rozpoczęciem zawodów wydawało się, że mistrza Polski stać na awans do fazy pucharowej. W grupie los skojarzył go bowiem z dwoma amatorami - reprezentantem gospodarzy Nopponem Saengkhamem oraz pochodzącym z Indii Kamalem Chawlą. W przypadku zwycięstw Krzysztof Wróbel miałby praktycznie zapewnione czwarte miejsce w grupie, które dawało przepustkę do kolejnej rundy mistrzostw świata.
Sytuacja skomplikowała się jednak... w dniu inauguracji turnieju. Organizatorzy postanowili bowiem dokonać kilku roszad w obsadzie grup, czym praktycznie zamknęli polskiemu zawodnikowi drogę do awansu. Miejsce nieznanego szerzej indyjskiego snookerzysty w grupie G zajął bowiem Tom Ford - angielski zawodnik, który od dwunastu lat znajduje się w gronie zawodowców.
Optymizmu fanom snookera nie dostarczył także pierwszy pojedynek Krzysztofa Wróbla w turnieju. Jednostronne widowisko zakończyło się zwycięstwem finalisty Wuxi Classic - Marcusa Campbella 5:0.
- To zupełnie inna jakość gry. Marcus zagrał prawie bezbłędnie, co pozwoliło mu na sprawienie mi ostrego łomotu - skomentował mecz polski zawodnik.
Niespodzianki nie było również w drugim spotkaniu, w którym Krzysztof Wróbel zmierzył się z Tomem Fordem. Mistrz Polski nie zamierzał tanio sprzedać skóry i długo prowadził wyrównaną walkę z 26. zawodnikiem światowego rankingu, ale ostatecznie przegrał 3:5.
Podobny przebieg miał również drugi dzień mistrzostw świata. Na otwarcie reprezentant Polski uległ Rickiemu Waldenowi 0:5. Kilka godzin później lepszy od Polaka okazał się również Matthew Stevens, co ostatecznie przekreśliło szansę Krzysztofa Wróbla na awans do fazy pucharowej.
W dalszej rundzie jest natomiast reprezentant Tajlandii - Noppon Saengkham. Teoretycznie najsłabszy zawodnik w grupie G zaprezentował się znakomicie, przegrywając zaledwie jedno spotkanie (z Tomem Fordem 1:5). Wyższość amatora musieli uznać Ricky Walden, Matthew Stevens, Marcus Campbell oraz... Krzysztof Wróbel, który w ostatnim meczu fazy grupowej przegrał 3:5.
W pozostałych grupach prym wiedli faworyci. Z kompletem zwycięstw do kolejnej rundy awansował Mark Selby, który w pięciu meczach pozwolił rywalom na ugranie zaledwie siedmiu frejmów. W kolejnej rundzie jego przeciwnikiem będzie Irlandczyk Ken Doherty, który w fazie grupowej pokonał m.in. Petera Ebdona i Marka Williamsa.
Ciekawie zapowiadają się również pojedynki Stuarta Binghama z Juddem Trumpem oraz Stephena Lee z Matthewem Stevensem. Pogromca Krzysztofa Wróbla - Noppon Saengkam zmierzy się natomiast w Greamem Dottem.
Koniec marzeń, Wróbel rozbity
Krzysztof Wróbel nie może zaliczyć do udanych swojego występu podczas mistrzostw świata na sześciu czerwonych. Reprezentant Polski nie zdobył nawet punktu i z kompletem porażek odpadł z turnieju.