Obecny sezon nie układa się po myśli polskich skoczków. Żaden z nich nie potrafi na stałe zadomowić się w ścisłej czołówce. To sprawia, że Biało-Czerwoni nie są faworytami do zdobycia medali podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, które ruszają już w piątek 4 lutego.
W poprawie wyników Polakom pomóc miała nowinka techniczna. Chodzi o modyfikację butów. Testowane było to podczas zawodów Pucharu Świata w Willingen. Gdy tylko rywale zorientowali się o co chodzi, to postanowili reagować. Stefan Horngacher złożył protest, który został przyjęty.
Podczas poprzedzającego igrzyska konkursu w Willingen Polakom poszło lepiej niż zwykle. Jednak dwóch z nich - Piotr Żyła i Stefan Hula - zostali zdyskwalifikowani. To nie spodobało się pierwszemu z nich.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo na lotnisku. "Zaniemówiłem"
- Byłem zły odnośnie zamieszań związanych z naszym obuwiem. Najbardziej zdenerwowało mnie to, że nikt nie powiedział mi, że zostałem zdyskwalifikowany. Dopiero Stefan Hula przyszedł do pokoju i mówi: Ty, wiesz, że nas zdyskwalifikowali - powiedział Żyła w rozmowie z reporterem Eurosportu.
Decyzję podjął kontrolujący sprzęt Mikka Jukkara. - Nie mamy na pieńku, ale tak po prostu się nie robi. Mógł mnie zdyskwalifikować, poinformować i okej. Nie ma problemu - dodał.
Żyła twierdzi, że z butami wszystko jest w porządku i spełniają one regulaminowe wymogi. Jego zdaniem kontroler nie musiał pozytywnie rozpatrywać protestu Niemców. Polski skoczek uważa, że z Jukkarą "widocznie robią, co chcą".
Początek pierwszych trzech serii treningowych w Chinach na skoczni HS106 w czwartek, 3 lutego, o godz. 13:00 czasu polskiego. Relacja na żywo na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Pekin 2022. Pierwszy Polak już rywalizuje. Odległa pozycja Sochowicza
Cios w polskich skoczków tuż przed igrzyskami. Legenda zabrała głos