Michael Hayboeck: Mówi się, że faworyci nigdy nie wygrywają

Po świetnym rozpoczęciu sezonu Michael Hayboeck jest w gronie głównych faworytów do wygrania TCS. Dla Austriaka jest to jednak zupełnie nowa sytuacja. Jak sobie poradzi?

23 - letni Austriak przeżywa właśnie najlepszy okres w swojej karierze. Od początku sezonu nie wypadł poza czołową "10" i jest wymieniany w gronie tych, którzy mogą zwyciężyć w prestiżowym turnieju. Dla Michaela Hayboecka jest to jednak zupełnie nowa sytuacja. - Generalnie muszę przyznać, że to dla mnie nowa sytuacja. W końcu przed rokiem dołączyłem do drużyny jako siódmy zawodnik. Teraz jadę na turniej, mając za sobą udany początek sezonu. Mój cel to niczego nie zmieniać, skakać tak jak dotychczas. Z tą całą otoczką, stresem, czterema konkursami nie będzie to na pewno łatwe - przyznał skoczek.
[ad=rectangle]
Według skoczka bycie faworytem może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. - Zawsze się mówi: "Faworyci nigdy nie wygrywają". Ale jest prościej, bo teraz dobrze skaczę. W treningach i w zawodach, nawet jeśli popełnię jakiś błąd, jak na przykład w drugim skoku w Engelbergu. Jeśli jednak mimo to jest się na podium, to daje pewność siebie. Postaram się, żeby wszystko było tak, jak jest teraz. Błędem byłoby, starać się teraz coś na siłę poprawiać.

Kto według Hayboecka może być jego największym rywalem? - Simmi, ponieważ co roku to zwycięstwo mu uciekało. I Niemcy - mają konkursy przed własną publicznością w Oberstdorfie i Garmisch - Partenkirchen. Ciekaw jestem co zrobi Noriaki Kasai i oczywiście nie można zapomnieć o Andersie Fannemelu.

Zapytany o Gregora Schlierenzauera i Stefana Krafta, Hayboeck odparł: - Z Gregorem jest zawsze tak, że z dnia na dzień może zacząć super skakać. Według mnie Krafti był najstabilniejszym z nas. Jest na pewno tym, któremu skakanie przed własną publicznością, daje dodatkową motywację i nie paraliżuje go.

Źródło artykułu: