- To jest oczywiście bardzo, bardzo gorzkie. Złoty Orzeł po prostu nie chciał do mnie przyjść. Czekanie na idealne warunki dla mnie nie było zabawne. Nie sądzę, że to było sprawiedliwe - te słowa wypowiedział Stefan Kraft tuż po finale Turnieju Czterech Skoczni, w którym nie obronił swojego prowadzenia.
Przypomnijmy, że utytułowany skoczek miał niewielką przewagę nad swoimi kolegami z kadry, ale przed ostatnią próbą warunki na skoczni w Bischofshofen pogorszyły się na tyle, że długo czekał na zielone światło. Ostatecznie nie wytrzymał presji i skończył turniej na trzeciej lokacie.
Z perspektywy czasu Kraft patrzy na zaistniałą sytuację nieco inaczej. Podzielił się tym w rozmowie z portalem sportschau.de.
- To było pod wpływem emocji. Półtora tygodnia później mogę powiedzieć, że jury nie popełniło wielu błędów. Jedyna rzecz, którą z perspektywy czasu zauważam, to fakt, że skoczek na górze potrzebuje więcej informacji. Nie masz żadnych danych - czy jest za dobrze, czy za słabo? Dlaczego nie ma trzech, czterech przedskoczków? Na ten temat chciałbym jeszcze raz porozmawiać z FIS - zapowiedział.
Kraft został zapytany o relacje z kolegami z reprezentacji i jasno zaznaczył, że mimo zaciętej rywalizacji podczas Turnieju Czterech Skoczni, nie ucierpiały one w żaden sposób.
- Oczywiście, w pierwszym momencie byliśmy rozczarowani, ale od razu pogratulowaliśmy Danielowi i skąpaliśmy się w szampanie na podium. Potem wspólnie świętowaliśmy, wypiliśmy butelkę szampana. Było wesoło. Spędziliśmy miły wieczór. Relacje z Danielem w ogóle nie ucierpiały. Bardzo dobrze się rozumiemy i jesteśmy przyjaciółmi - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź