Bardziej niż z wyników znany jest ze skandali. W trakcie wojny wsparł Władimira Putina

Instagram / Instagram / Getty Images / Na zdjęciu: Harii Olli / w kółeczu: Władimir Putin
Instagram / Instagram / Getty Images / Na zdjęciu: Harii Olli / w kółeczu: Władimir Putin

Harri Olli pod koniec pierwszego dziesięciolecia XXI wieku był czołową postacią w światowych skokach narciarskich. Niestety równie dużo, a może i więcej mówiło się o jego skandalicznych zachowaniach. W 2023 roku poparł Władimira Putina.

Harri Olli w swojej karierze wygrał trzy konkursy Pucharu Świata (w Oberstdorfie, Lillehammer oraz Planicy - wszystkie w 2009 roku), a na podium stanął siedmiokrotnie. Podczas mistrzostw świata w 2007 roku w Sapporo zdobył srebrny medal na skoczni dużej. Oprócz tego posiada także dwa drużynowe krążki w mistrzostwach świata w lotach. Fin po raz ostatni przyzwoicie prezentował się w sezonie 2009/2010, gdy zajął 14. miejsce w klasyfikacji generalnej.

Wsparł Rosję

39-latek równie znany, jak ze swoich sukcesów, jest także z zachowania poza skocznią. Często było to związane z alkoholem. W 2023 roku zasłynął jednak zupełnie czymś innym. Olli w lutym ubiegłego roku we wpisie na Instagramie postanowił poprzeć Władimira Putina.

"Aby podjąć ostateczną decyzję, czy wspierać Rosję, czy Ukrainę, muszę poprosić o radę kogoś, kto naprawdę odniósł sukces w sportach zimowych. Aleksandr Owieczkin jest hokeistą z sukcesami i wspiera Putina. W takim razie i ja wspieram Rosję" - napisał (więcej TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!

Portal nettavisen.no próbował skłonić Fina do wyjaśnienia całej sytuacji. Został zapytany o to, czy słowa te były żartem, czy wyrażeniem poglądu. Ten nie odniósł się bezpośrednio do pytań. Dodał jednak post, w którym napisał, że "osobiście ma więcej wspomnień z Rosjanami niż z Ukraińcami" i stwierdził, że "wojna jest do bani".

Na takie zachowanie Olliego zareagowało oczywiście mnóstwo osób, w tym sami skoczkowie narciarscy. Jednym z nich był Norweg Halvor Egner Granerud, który miał nadzieje, że wpis na Instagramie to pomyłka i ktoś podszył się pod byłego wicemistrza świata - Myślę, że to jest smutne - skwitował wówczas zdobywca Kryształowej Kuli w sezonie 2020/2021 oraz 2022/2023 (więcej TUTAJ).

Długa lista problemów

Wybryki 39-latka stały się jednakże normalnością, które towarzyszyły mu praktycznie od początku kariery. W 2010 roku trzykrotny zwycięzca konkursów PŚ po fatalnej próbie w Kussamo, postanowił zaprezentować swoje niezadowolenie, pokazując środkowy palec do kamery. Po tym geście otrzymał nawet zakaz startu w kolejnych zawodach. Olli tak naprawdę sprawiał kłopoty niemal cały czas, a o wielu jego ekscesach zapewne się nie dowiedzieliśmy. Był wyrzucany z kadry za nieprzestrzeganie wewnętrznego regulaminu czy udział w reklamie firmy zajmującej się hazardem.

W 2022 roku z kolei miał na parkingu w Lahti zaatakować swoją byłą żonę. Interweniowali obecni na miejscu inni kierowcy. W efekcie jeden z nich został tak ciężko pobity, że konieczna była operacja. O jego awanturach z partnerką mówiło się wiele, ale para ostatecznie w 2014 roku wzięła ślub. Szybko jednak nastąpił rozwód. Fin do czynienia z prawem miał wielokrotnie. W 2008 roku zabrano mu prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu. W 2014 roku trafił do więzienia na 4,5 miesiąca za dokonanie napaści.

Zaprzepaszczony ogromny talent

Urodzony 15 stycznia 1985 roku były skoczek narciarski bez wątpienia był jednym z najbardziej utalentowanych fińskich zawodników w XXI wieku. Potencjał drzemał w nim ogromny, a gdy go uwalniał, był w stanie wygrywać z najlepszymi. Zresztą podczas wcześniej wspomnianych mistrzostw świata w Sapporo, zdobywając srebrny krążek na dużej skoczni, pokonał chociażby Adama Małysza, który był wówczas w znakomitej formie i na obiekcie normalnym znokautował rywali.

W 2009 roku w Vikersund uzyskał 219 metrów, co już na zawsze zostanie rekordem starego obiektu. Skocznia ta została później przebudowana, dzięki czemu obecnie można bezproblemowo skakać na niej ponad 30 metrów dalej.

Harri Olli kilkukrotnie próbował ratować swoją karierę, powracając do rywalizacji sportowej. Wystąpił nawet w 2015 roku na MŚ w Falun, a rok później na mistrzostwach w lotach narciarskich w Bad Mitterndorf. Za każdym razem nie udawało mu się jednak nawiązać do swoich dużych sukcesów sprzed kilkunastu lat.

Czytaj także:
Maturę zdał pod koniec kariery. Takie wykształcenie ma Małysz
Ta inicjatywa może przewrócić wszystko do góry nogami. Co na to Polacy?