Tragiczny - tak jednym słowem można podsumować początek sezonu w wykonaniu polskich skoczków w Pucharze Świata. W czterech konkursach, które odbyły się do tej pory, za każdym razem (!) Biało-Czerwoni plasowali się poza TOP 20. To wiele mówi o tym, w jakiej dyspozycji są obecnie podopieczni Thomasa Thurnbichlera.
We wszystkich konkursach szansę dostawali ci sami skoczkowie: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Paweł Wąsek oraz Aleksander Zniszczoł. Wszyscy jednak są dalecy od optymalnej dyspozycji.
Z tego powodu nie brakuje dywagacji, czy szkoleniowiec reprezentantów Polski nie powinien dokonać roszad w składzie. Do myślenia może dawać ostatni wpis Macieja Kota, który ukazał się na jego profilu na Instagramie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobił to na siedząco. Po prostu magia
"To były udane dni w Ramsau. Teraz czas na ostatnie przygotowania w domu i wylot na pierwsze zawody" - napisał 32-latek.
Szczególną uwagę przykuwa zwrot "wylot na pierwsze zawody". Niektórzy fani przypuszczają, iż Kot dostał już informację, że w następnym konkursie Pucharu Świata (w Klingenthal) dostanie swoją szanse. A dodajmy, że Thomas Thurnbichler otwarcie przyznał, że szykuje zmiany, jednak nie wskazał konkretnie, czego będą one dotyczyć.
Może się jednak okazać, że taki tok rozumowania jest błędny. W następny weekend rusza bowiem sezon w Pucharze Kontynentalnym (w Lillehammer) i niewykluczone, że właśnie to Maciej Kot miał na myśli. Jedno jest pewne: skoczek swoim wpisem wywołał lawinę domysłów u kibiców.
Warto także zwrócić uwagę na zdjęcie, które Kot dołączył do wpisu. Na fotografii widać samego zainteresowanego w pozycji, z której znany jest... Erling Haaland, piłkarz Manchesteru City i reprezentant Norwegii.
Zobacz także:
Trudno uwierzyć w powód problemów
Dyskwalifikacje w Lillehammer