Od początku tego sezonu Tomasz Pilch nie imponuje formą. O ile na początku listopada w Wiśle, na inaugurację PŚ w skokach narciarskich, nie było jeszcze tragicznie - w jednym z konkursów zajął nawet 23. miejsce, o tyle później było już coraz słabiej.
W Ruce i Titisee-Neustadt Pilch z problemami wywalczył awans do konkursów indywidualnych, a później - w pierwszej serii - zajmował jedne z ostatnich miejsc. Kryzys się pogłębiał, o czym świadczą jego skoki w Engelbergu.
W piątek Pilch nie przebrnął kwalifikacji i ten sam "wyczyn" powtórzył w niedzielne przedpołudnie. Tym razem, z mocnym wiatrem w plecy, oddał wręcz fatalny skok. Po bardzo pasywnym locie wylądował zaledwie na 87. metrze i w wynikach klasyfikacji znalazł się pomiędzy skoczkami z Rumunii, którzy - z całym szacunkiem dla nich - delikatnie pisząc nie imponują formą w Pucharze Świata.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
I tak lepszym od Pilcha okazał się w eliminacjach Andrei Feldorean, który wylądował na 86. metrze, ale miał jeszcze trudniejsze warunki niż Polak. Z kolei 22-latek pokonał minimalnie kolejnego skoczka z Rumunii Daniela Andreę Cacinę, który uzyskał 85,5 metra.
Wydaje się, że po tym, co zaprezentował w Szwajcarii Tomasz Pilch Thomas Thurnbichler musi zareagować i raczej nie zabierze młodego skoczka na Turniej Czterech Skoczni. Ewidentnie 22-latek potrzebuje teraz sporo spokojnych treningów, by spróbować naprawić to, co nie funkcjonuje w jego skokach.
Czytaj także: Tylko nie to! Polski skoczek zdyskwalifikowany