Klubowi uciekinierzy. Historia siatkówki zna już takie zagrania jak Perrina i Tillie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ważą się losy Johna Gordona Perrina w Asseco Resovii Rzeszów i Kevina Tillie w Jastrzębskim Węglu. Zawodnicy mimo ważnych kontraktów noszą się z zamiarem gry w lidze chińskiej. Nie oni pierwsi próbują sztuczek z rozwiązaniem obowiązujących umów.

1
/ 7

Liga chińska, a sprawa polska

Od ponad dwóch tygodni Asseco Resovia Rzeszów nie schodzi z ust obserwatorów siatkarskich wydarzeń, a od niedawna dołączył do niej Jastrzębski Węgiel. Tym razem nie tak jak w ubiegłych latach - za sprawą hitowego transferu, a nie do końca zgodnej z prawem próby rozwiązania kontraktu przez jednego z zawodników.

Mowa o Johnie Gordonie Perrinie, który po tym jak w kwietniu bieżącego roku przedłużył z zespołem umowę o kolejny sezon, zmienił zdanie i walczy o rozwiązanie kontraktu. Co więcej w kuluarach mówi się, że sprawa jest już przesądzona i Kanadyjczyk nie będzie reprezentował barw podkarpackiego klubu w przyszłości. Sama Asseco Resovia otwarcie przyznaje, że szuka alternatywy dla przyjmującego.

Podobnie sprawa się ma z Kevinem Tillie, który w tegorocznym okienku transferowym podpisał umowę z Jastrzębskim Węglem. Jak się okazało, podobnie jak Perrin, nie planuje wywiązać się z kontraktu. Nie pierwszy raz zdarza się, że umowa między klubem a zawodnikiem okazuje się bezwartościowa.

2
/ 7

Po sezonie 2011/12 i trzech latach spędzonych w ówczesnym Itas Diatec Trentino Kubańczyk z włoskim paszportem postanowił zmienić otoczenie i opuścić Serie A. Wybór padł na Zenit Kazań, który po zaciętym finale Ligi Mistrzów w łódzkiej Atlas Arenie z PGE Skrą Bełchatów wywalczył wtedy miano najlepszej europejskiej drużyny.

Choć siatkarz podpisał kontrakt z potęgą Superligi, w praktyce do transferu ostatecznie nie doszło. Włodarze włoskiego klubu postanowili jednak pozostawić go w klubie, zaryzykowali i poszli z Rosjanami na finansową wojnę w celu wykupienia przyjmującego. Po wzajemnym podbijaniu stawek, wojnę o Juantorenę wygrał Diego Mosna - zawodnik został w Trydencie. Cała sprawa poza głośnymi przepychankami klubów zakończyła się polubownie. Przyjmujący dalej grał w barwach Trentino, a jego dyskwalifikacja która wisiała w powietrzu (klauzula w umowie z Zenitem w przypadku jej zerwania) zakończyła się jedynie grzywną.

ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk: Najtrudniejszy konkurs w karierze. Scenariusz był inny (WIDEO)

3
/ 7

Podobną historię w swojej klubowej karierze ma obecny kolega z drużyny Juantoreny -Cwetan Sokołow. Atakujący zanim przeszedł do Cucine Lube Civitanova podobnie jak wspomniany Kubańczyk występował w Halkbanku Ankara, jednakże jego sprawa rozwiązania kontraktu wyglądała zgoła inaczej, gdyż w sprawę wchodziło poczucie bezpieczeństwa.

- Na 99 procent opuszczę Turcję, a powodem jest obecna sytuacja w kraju, zwłaszcza zamachy bombowe. Nie ma szans na to, abyśmy ja i moja rodzina mogli tam spokojnie żyć. To jedyny powód mojej decyzji (...). Przepraszam za swoją decyzję kibiców, którzy żyją w tym mieście na co dzień, ale mając możliwość wyboru zdecydowałem się kontynuować karierę gdzie indziej - mówił wówczas Sokołow. Ostatecznie zakończył współpracę z Halkbakiem po sezonie 2015/16.

4
/ 7

Również polski siatkarski obieżyświat Zbigniew Bartman ma na swoim koncie niepełne wywiązanie się z kontraktu. Sprawa sprzed 12 lat gdy były obecnie reprezentant Polski stawał się pełnoletni i robił pierwsze kroki w profesjonalnej siatkówce klubowej.

W 2004 roku będąc perspektywicznym 17-latkiem związał się trzyletnią umową z klubem Polska Energia Sosnowiec. Po roku współpracy osiągając pełnoletność postanowił opuścić Śląsk tłumacząc się, że kontrakt podpisany przez ojca gdy był jeszcze nieletnim był wbrew jego woli... Suma summarum jak Bartman powiedział tak zrobił a chwilę później bronił już barw Marmi Lanza Verona. Sprawa okazała się jednak skomplikowana i ostatecznie trafiła do sądu powszechnego. Racja została przyznana Bartmanowi.

5
/ 7

Rosyjski rozgrywający w swojej karierze przez 11 lat bronił barw Dynama Moskwa, a jego rozstanie z wieloletnim klubem nie do końca było takie jak oczekiwał. Tym co zmusiło Grankina do opuszczenia moskiewskiego zespołu był konflikt z trenerem Jurijem Mariczewem.

Poszło o metody szkoleniowe. Rozgrywający będący wówczas kapitanem drużyny zwrócił uwagę Mariczewowi na błędy jakie popełnia w zakresie treningów, co sprawia, że są one za ciężkie dla zawodników. Jego zdanie nie spodobało się trenerowi i zapoczątkowało ostry konflikt. Obaj Panowie nie mogli dojść do porozumienie i w efekcie Grankin rozwiązał swój kontrakt, a następnie znalazł zatrudnienie w Biełogorie Biełgorod.

6
/ 7

Uważany za jeden z największych talentów siatkarskich, Matej Kazijski nie miał łatwych początków w profesjonalnym sporcie. Z przekonaniem, że trafił na interes życia mając zaledwie 18 lat podpisał z bułgarskim klubem Slawii Sofia kontrakt... dożywotni!

Po latach umowa okazała się początkiem ogromnego konfliktu między siatkarzem a klubem, która z czasem rzutowała również na kontakt Kazijskiego z tamtejszym związkiem. Poniekąd furtką do rozwiązania umowy okazał się wpis w kontrakcie, który mówił o wypłaceniu na rzecz klubu kwoty 180 tysięcy euro w przypadku gdyby zawodnik opuścił zespół z Sofii.

Faktem jest, że Kazijski wyrwał się ze stołecznego zespołu i od tamtej pory kolekcjonuje światowe trofea. Sprawa niewypełnienia dożywotniego kontraktu ucichła, lecz obie strony nadal trzymają urazę i dochodzą swoich racji.

7
/ 7

Podobnych sytuacji nie brakowało również na polskim podwórku, a najgłośniejszym z przypadków był "BociekGate". Mowa o czasach gdy atakujący przechodził z AZS-u Częstochowa do ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w 2013 roku. Według klubu spod Jasnej Góry zawodnik zawarł z nimi ustną umowę dotyczącą przedłużenia kontraktu na kolejny sezon 2013/14, tyle, że w międzyczasie fizycznie podpisał umowę ze wspomnianą ZAKSĄ.

Transfer doszedł do skutku jednak zarówno cała wymiana zdań, jak i poszczególne działania zespołów były poniekąd kompromitacją siatkarskiego środowiska. Sam Bociek nie wywinął się z konsekwencji i za swoje niewypełnione obietnice dostał karę zawieszenia na cztery mecze nałożoną na niego przez Sąd Odwoławczy przy PZPS.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)