W tym artykule dowiesz się o:
Niedokładni rozgrywający
Problem w siatkówce jest gotowy, kiedy żaden z zawodników odpowiedzialnych za kreowanie gry nie charakteryzuje się w swoim poczynaniach precyzją. Podczas spotkań w Kędzierzynie-Koźlu ani Fabian Drzyzga, ani Lukas Tichacek nie zagrali choćby przeciętnie.
Ich liczne niedokładne wystawy przekładały się na to, że gracze Asseco Resovii popełnili w dwumeczu ogromną liczbę bezpośrednich błędów w ataku. W czwartek oddali tym elementem za darmo 8 punktów, natomiast w piątek aż 16. Dla porównania, zawodnicy ZAKSY stracili w ten sposób łącznie zaledwie 4 "oczka"! Benjamin Toniutti pobił na głowę duet rzeszowskich rozgrywających.
Ukraińska armata odpaliła, a "Konar" zapłonął
Regularność zagrywki i skala jej trudności są wyznacznikiem formy bądź jej braku. Jeśli oceniać dyspozycję kędzierzynian na finały według tego klucza, środkowy Jurij Gladyr ma ją bardzo wysoką. Ukrainiec, przez długie lata słynący z dużych wahań w polu serwisowym, raz za razem rozbijał rzeszowskich przyjmujących. Najbardziej imponującą serią popisał się w drugim secie piątkowej rywalizacji, kiedy to dzięki jego 3 asom oraz kilku źle przyjętym zagrywkom ZAKSA odskoczyła na 13:6. W dwumeczu wykonał 27 serwisów, zdobywając 5 punktów i popełniając 5 błędów.
Z kolei w pierwszej konfrontacji popis zza linii dziewiątego metra dał Dawid Konarski. Atakujący ekipy z Kędzierzyna-Koźla zanotował wtedy 4 asy. Ponadto dobrze wywiązywał się ze swojego podstawowego obowiązku (łącznie 20/41 - 49 procent skuteczności), czym udowodnił trenerowi Stephane'owi Antidze, że będzie zaciekle walczyć o miano bombardiera numer jeden w reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO - Ondrej Duda: Jeszcze nie chcę mówić, że mistrzostwo jest blisko
{"id":"","title":"","signature":""}
Witczak też potrafi pomóc
Trener Asseco Resovii Andrzej Kowal nie dawał 33-letniemu atakującemu wielu okazji do gry. Zawodnik, którego rzeszowianie wypożyczyli do końca sezonu z ZAKSY z powodu poważnej kontuzji Jochena Schoepsa, praktycznie wcale nie grał w drugiej części fazy zasadniczej.
Pomimo śladowej liczby minut spędzonych na boisku, w drugim meczu finałowym pokazał jednak to, z czego przez lata słynął w Kędzierzynie-Koźlu. Dał bardzo solidną zmianę. Krok poczyniony przez Kowala z desperacji, spowodowanej skalą błędów popełnianych przez Bartosza Kurka, przyniósł dobre efekty. Witczak, jako jedyny z zawodników odpowiedzialnych po stronie rzeszowian za zdobywanie punktów i utrudnianie życia zagrywką, nie rozczarował.
Znęcanie się po belgijsku
Sam Deroo - oto główny bohater pierwszych bojów o złoty medal. Belg, którego głównym zadaniem w ZAKSIE jest zdobywanie punktów, raz po raz doprowadzał broniących rywali do szewskiej pasji.
Używał do tego zróżnicowanych zagrań. Przy licznych uderzeniach z szóstej strefy odwoływał się do siły fizycznej, lecz w akcjach z lewego skrzydła już nie sposób było przewidzieć jego ruch. Raz uderzył mocno, raz kiwnął, potem splasował, by w końcu obić ręce blokujących. Pokazanie tak szerokiego wachlarza zagrań w ataku sprawiło, że Deroo zanotował w dwumeczu imponującą skuteczność 68 procent (25/37)!
Wysiłek Wojtaszka zdał się na nic
Damian Wojtaszek otrzymał okazję do zaprezentowania się od początku w piątkowym spotkaniu. I choć można się przyczepić do jakości jego gry w przyjęciu (11 prób, 27 proc. pozytywnego/0 perfekcyjnego), o tyle za postawę w obronie zasłużył na ogromne słowa uznania.
Mimo że Asseco Resovia przez większość pojedynku znajdowała się daleko za plecami gospodarzy, 27-letni libero ani na moment nie przestał zaciekle walczyć o podbicie każdej piłki. Za zaangażowanie włożone w grę zasłużył na ocenę bardzo dobrą. Zgoła inaczej niż większość jego kolegów.
Punktowe bloki to nie jedyna droga
ZAKSA przegrała rywalizację z Asseco Resovią. Jak to możliwe? Otóż był jeden element, w którym drużyna z Rzeszowa okazała się lepsza - liczba punktowych bloków. Kędzierzynianie zatrzymali łącznie 9 ataków na siatce, natomiast rzeszowianie zrobili to 11 razy. Punkty to jednak nie wszystko.
Należy wziąć bowiem pod uwagę, że współpraca na linii blok-obrona funkcjonowała już znacznie korzystniej po stronie podopiecznych Ferdinando De Giorgiego. Zawodnicy włoskiego szkoleniowca mniej skupiali się przy skakaniu do przeciwnika na agresywności, a bardziej na prawidłowym ułożeniu rąk. Jeśli już natomiast piłka omijała ich blok, w obronie znacząco pomagali Paweł Zatorski i Kevin Tillie.
Zagubiony dowódca
Jego zespół się skompromitował. W obu meczach wiodło mu się jak należy tylko do pierwszej przerwy technicznej w inauguracyjnej partii. Później kędzierzynianie wrzucali wyższy bieg, na co siatkarze Asseco Resovii nie potrafili w żaden sposób odpowiedzieć.
Andrzej Kowal próbował dokonywać zmian, ale sprawiał przy tym wrażenie pogrążonego w chaosie. Lawina krytyki spadła na szkoleniowca rzeszowian zwłaszcza za usilne forsowanie słabo grającego Nikołaja Penczewa kosztem Aleksandra Śliwki, bądź, całkiem nieźle spisującego się w pierwszym pojedynku, Thomasa Jaeschke. Bałagan na boisku sprawił, że po pierwszym spotkaniu Kowal nie dotarł na konferencję prasową. Po drugim boju rzekł natomiast: - ZAKSA niczym specjalnie nas nie zaskoczyła.
Wojny jeszcze nie przegrał, ale po dwóch druzgocących porażkach w Kędzierzynie-Koźlu bardzo niewiele dzieli go już od spektakularnej klęski.