Niespodziewane emocje w Bełchatowie. Niewykorzystana szansa Indykpolu AZS Olsztyn

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
zdjęcie autora artykułu

Sporą dawkę emocji zafundowali kibicom siatkarze PGE Skry Bełchatów oraz Indykpolu AZS Olsztyn. Podopieczni Slobodana Kovaca po dwóch setach prowadzili 2:0, jednak nie zdołali sięgnąć po komplet punktów, triumfując po tie-breaku.

Pierwszy set pokazał, że o emocje w tym spotkaniu będzie raczej trudno. Gospodarze od początku przejęli kontrolę nad wynikiem, odskakując na kilka punktów. Doskonale na skrzydle prezentował się Aleksandar Atanasijević, kapitalną formę po sezonie reprezentacyjnym utrzymał Mateusz Bieniek, który jeśli już atakował, był bezbłędny. Akademicy kontakt utrzymali tylko do połowy partii. Nie potrafili jednak poradzić sobie z przyjęciem zagrywek Grzegorza Łomacza oraz Mateusza Bieńka i ostatecznie seta oddali praktycznie bez walki.

Druga odsłona była nieco bardziej wyrównana, ale i tym razem zespół Marco Bonitty opuścił parkiet na tarczy. Nie pomogła doskonała dyspozycja Mateusza Poręby. Potrzebne było wsparcie Karola Butryna i Torey Defalco, obaj radzili sobie w kratkę. To zaważyło na końcowym wyniku, bowiem do stanu 17:15 PGE Skra nie była w stanie wyraźnie odskoczyć. W kluczowym momencie ciężar gry wzięli na swoje barki Aleksandar Atanasijević i Milad Ebadipour. Skrzydłowi po raz drugi ponieśli bełchatowian do zwycięstwa.

Przyjezdni dopięli swego w trzecim secie, przedłużając nadzieje na wygraną w tym meczu. Co prawda przez pół seta to siatkarze PGE Skry posiadali inicjatywę, jednak druga część partii bezsprzecznie należała do Akademików. Dobrą decyzją okazało się posłanie na rozegranie Jana Firleja, który doskonale rozumiał się z Robbertem Andringą. Swoje w ataku i grze blokiem dorzucił też Torey Defalco. Gospodarze w końcówce obronili dwie piłki setowe, jednak wyrównać nie zdołali. Taylor Averill zatrzymał atak Damiana Schulza, finalizując nerwową końcówkę.

Wygrany set napędził przyjezdnych na tyle, że w kolejnej odsłonie jeszcze pewniej rozbili rywala. Bełchatowianie tylko do połowy partii byli w stanie dotrzymać kroku rywalom. Po ataku Aleksandara Atanasijevicia, na tablicy świetlnej w hali Energia po raz ostatni pojawił się rezultat remisowy (10:10). Chwilę później, po zagrywkach Robertta Andringi, olsztynianie zaczęli budować przewagę. W końcówce Holender ponownie dał sygnał do natarcia. Gracze PGE Skry mieli spory kłopot z wyprowadzeniem ataku po jego serwisach i ostatecznie polegli 17:25.

Bełchatowianie otrząsnęli się po dwóch ciosach rywali. Doświadczenie Mateusza Bieńka i Karola Kłosa pozwoliło powstrzymać ofensywne zapędy przeciwnika, z kolei skuteczność Milada Ebadipoura i Aleksandara Atanasijevicia, umożliwiły budowanie przewagi. Nadzieje na odwrócenie losów partii ożyły w szeregach gości po zagrywkach Meisama Salehiego. Na krótko, bowiem chwilę później znakomitą serią z linii 9. metra popisał się serbski atakujący PGE Skry Bełchatów, rozstrzygając losy meczu.

PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (25:16, 25:22, 23:25, 17:25, 15:10)

PGE Skra: Ebadipour, Kłos, Atanasijević, Bieniek, Kooy, Łomacz, Piechocki (libero) oraz Sawicki, schulz, Mitić;

Indykpol AZS: Averill, Jankiewicz, Andringa, Butryn, Defalco, Poręba, Gruszczyński (libero) oraz Salehi, Firlej, Król.

MVP: Aleksandar Atanasijević (PGE Skra)

Tabela PlusLiga:

# Drużyna Pkt M Z P Sety
1 Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 652622472:22
2 Jastrzębski Węgiel 652622470:25
3 PGE GiEK Skra Bełchatów 602621572:37
4 Aluron CMC Warta Zawiercie 472617956:45
5 Asseco Resovia Rzeszów 4526141255:44
6 Indykpol AZS Olsztyn 4126141251:45
7 Trefl Gdańsk 3626121448:49
8 GKS Katowice 3626121449:54
9 Projekt Warszawa 3626121447:55
10 KGHM Cuprum Lubin 262681842:63
11 Bogdanka LUK Lublin 242681836:62
12 Ślepsk Malow Suwałki 242671934:63
13 Enea Czarni Radom 212671929:65
14 PSG Stal Nysa 202662034:66

Czytaj także: Suwalski express przejechał się po beniaminku PlusLigi Co za sensacja! GKS Katowice ograł pretendenta do medalu

Źródło artykułu: