Bardzo dobre otwarcie tego spotkania zanotowali Słowacy, którzy zaprezentowali zgoła odmienne oblicze od inauguracyjnego meczu przeciwko Francji. Jednak podobnie jak wtedy, również i Polakom urwali jedną partię. - Prezentowaliśmy normalną dla nas siatkówkę, ale zdarzały nam się kilkuminutowe przestoje. Popełnialiśmy dwa, trzy czy cztery błędy z rzędy, które decydowały potem o wyniku seta - tłumaczył tuż po spotkaniu przyjmujący reprezentacji Słowacji, Martin Sopko.
- Naszym celem był awans, nie udało nam się i jest nam przykro z tego powodu. Ale takie są realia: przegraliśmy z Polską i Francją - podkreślał Sopko. Dodał również, że niedzielne spotkanie przeciwko Słowenii jego drużyna będzie chciała wygrać, to będzie takie honorowe zakończenie turnieju. - Zespoły, z którymi przegraliśmy po prostu zasługują na ten awans - podsumował krótko nasz rozmówca.
Brak awansu dla Słowaków jest przykry z kilku powodów. Przede wszystkim chodzi o trenera Emanuele Zaniniego, który jest Włochem. - Oczywiście, że trener chciał się pokazać przed rodzimą publicznością, ale to nie tylko trener, bo my również - przyznaje Sopko. - Dla słowackiej siatkówki byłby to ogromny sukces, ponieważ Słowacja nigdy nie brała udziału w mistrzostwach świata. Teraz możemy już tylko o tym mówić, bo awansować się nie udało.
Bieżący sezon reprezentacyjny nie jest udany dla reprezentacji Słowacji. W Lidze Europejskiej zajęli dopiero czwarte miejsce, a teraz doszedł do tego niepowodzenia brak awansu na mistrzostwa świata. Jakie są cele słowackiej drużyny? - Dalej są mistrzostwa europy, tam postaramy się, żeby nasze wyniki lepsze i cały rezultat był jak najbardziej korzystny dla słowackiej siatkówki. Naszym celem będzie przede wszystkim wyjście z grupy, uplasowanie się gdzieś w granicach 8. miejsca. Jak na słowacką siatkówkę są to bardzo wysokie cele. Takie właśnie założenia padły po rozmowie z zarządem i my będziemy do tego dążyć - zapowiada słowacki przyjmujący.
Martin Sopko przypomniał również, że w kadrze jest kilku kontuzjowanych zawodników, którzy nie weszli do składu na gdyński turniej. - Jesteśmy tutaj tylko we trzech przyjmujących, czwartym jest nasz libero, ale staramy się grać tym, co mamy - dodał na zakończenie.