PlusLiga. Tomasz Swędrowski diagnozuje kłopoty Asseco Resovii Rzeszów. "Ich problem tkwi w przyjęciu"

Newspix / Lukasz Laskowski / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz (z lewej) i Tomasz Swędrowski (z prawej)
Newspix / Lukasz Laskowski / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz (z lewej) i Tomasz Swędrowski (z prawej)

Mimo rewolucji kadrowej gra Asseco Resovii w dalszym ciągu pozostawia wiele do życzenia. - Ich główny problem tkwi w przyjęciu, czyli elemencie który nie zależy od zgrania. Albo się go ma, albo nie - uważa komentator Polsatu Sport, Tomasz Swędrowski.

Dotkliwej porażki w swoim premierowym spotkaniu w sezonie doznała Asseco Resovia Rzeszów. Podopieczni Alberto Giulianiego nie ugrali w wyjazdowym starciu z Jastrzębskim Węglem choćby seta, ustępując rywalom w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła.

- Nie chcę już gnębić Resovii. Po raz kolejny w klubie dokonano rewolucji na wielu płaszczyznach, z myślą o powrocie do walki o medale. Podczas Superpucharu rozegrali dobrze jednego seta. Teraz byli kompletnie bezradni w Jastrzębiu. Wiadomo, że potrzeba czasu, aby zawodnicy zgrali się ze sobą i nie należy wyciągać daleko idących wniosków po tym spotkaniu, jednak główny problem Resovii tkwi moim zdaniem w przyjęciu. Zostali niemiłosiernie wypunktowani w tym elemencie przez Jastrzębski Węgiel. Elemencie, który nie zależy od zgrania. Albo się go ma, albo nie. Bez przyjęcia nie ma mowy o ustalaniu jakiejkolwiek taktyki - podsumowuje Tomasz Swędrowski (Polsat Sport), w rozmowie z WP SportoweFakty.

Najwięcej emocji w 2. kolejce rozgrywek PlusLigi dostarczyły kibicom ekipy PGE Skry Bełchatów oraz Aluronu CMC Warty Zawiercie. W bezpośrednim starciu tych drużyn, które miało miejsce w niedzielne popołudnie (20 września), lepsi okazali się "Jurajscy Rycerze" wygrywając w czterech setach, odnosząc jednocześnie swoje pierwsze w historii zwycięstwo na bełchatowskiej ziemi. Bohaterem spotkania był Mateusz Malinowski, który zdobył dla swojego zespołu 30 punktów.

ZOBACZ WIDEO: Reprezentanci Polski grają lepiej w klubach, niż w kadrze narodowej. O co tutaj chodzi? "To jest jedyne wytłumaczenie"

- Faworytem spotkania rzecz jasna była ekipa z Bełchatowa, jednak już w pierwszej kolejce Aluron pokazał, że może być groźny. Dla mnie nie jest to niespodzianka, że wygrali to spotkanie. Tamtego dnia byli sportowo lepszą drużyną. Kapitalną pracę dla zespołu wykonał Malinowski, jednak nie należy zapominać o bardzo dobrej postawie przyjmującego Garretta Muagututii czy rozgrywającego Maximiliano Cavanny, który według mnie będzie dużym wzmocnieniem dla tego zespołu - analizuje Swędrowski.
 
Kibice Skry w dalszym ciągu z niecierpliwością czekają na debiut w PlusLidze amerykańskiego przyjmującego, Taylora Sandera, który został zakontraktowany przed rozpoczęciem sezonu. 28-latek w dalszym ciągu zmaga się z problemami zdrowotnymi i na ten moment nie wiemy, kiedy będzie mógł powrócić na boisko. Jest szansa, że będzie gotowy do gry w meczu przeciwko Grupie Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (26 września, godz. 14:45).

- Wszyscy w Bełchatowie są wpatrzeni w tego zawodnika tak, jakby miał zbawić ten zespół. Jeśli wróci w pełni zdrowy, to z pewnością znacząco wzmocni drużynę Skry, ale w jakim stopniu, to się dopiero okaże. Jeśli Sander będzie w pełni gotowy na mecz z ZAKSĄ to podejrzewam, że to będzie bardzo wyrównane spotkanie. Z drugiej strony nazywanie tego zawodnika "zbawcą" jest błędem - podkreśla komentator Polsatu Sport.

Pozytywne wrażenie po raz kolejny pozostawili po sobie siatkarze Cuprum Lubin. Zespół prowadzony przez Marcelo Fronckowiaka prowadził we własnej hali z VERVA Warszawa Orlen Paliwa już 2:0, by ostatecznie jednak ustąpić pola faworyzowanemu rywalowi (2:3).

- Mają fajny i ciekawy skład, ale przede wszystkim znakomitego trenera. Przez dwa i pół seta znakomicie prezentował się kolumbijski atakujący Ronald Jimenez. W tych decydujących akcjach lubinianom nie pomógł też bardzo dobry swoją drogą rozgrywający Miguel Tavares Rodrigues, który na siłę wystawiał piłki do Jimeneza, mimo braku skuteczności Kolumbijczyka w drugiej fazie spotkania. Uważam, że Cuprum pokrzyżuje plany kilku zespołom. Ich celem jest czołowa ósemka i jeśli tego dokonają, to będzie ich duży sukces - przewiduje komentator Polsatu Sport.

Ze słabej strony prezentuje się, jak dotąd Indykpol AZS Olsztyn. Zespół pod wodzą Daniela Castellaniego po przegranej w Radomiu (2:3), tym razem doznał bardziej dotkliwej porażki, przegrywając u siebie z MKS Ślepsk Malow Suwałki 0:3.

- Jestem zdziwiony, że w Olsztynie dokonano tak wielu zmian kadrowych po ostatnim sezonie, który według mnie był całkiem niezły. Chciałbym bardzo, aby miasto z siatkarskimi tradycjami, jakim jest Olsztyn miał w końcu zespół walczący o medale. Te dwie porażki na początek rozgrywek z pewnością morale zespołu nie poprawi - mówi Swędrowski

Zdaniem naszego rozmówcy pandemia koronawirusa i wydłużona przerwa pomogła zespołom w przygotowaniach do nowego sezonu. - Moim zdaniem PlusLiga rozpoczęła z wysokiego "C" i nigdy chyba z tego poziomu nie zaczynała. Od pierwszych meczów zobaczyliśmy doskonałe przygotowanie zespołów pod względem taktycznym, ale także fizycznym, do czego mieliśmy pewne wątpliwości z uwagi na pandemię. Część zespołów trenowało mniej z uwagi na zachorowania w swoich zespołach, ale paradoksalnie ta przerwa pozytywnie wpłynęła na drużyny - zauważa Tomasz Swędrowski.

Czytaj także:
PlusLiga. Zawodnik z polskimi korzeniami chce podbić rozgrywki: "Jestem podekscytowany grą w Polsce"
Jak oni to zrobili? Zwariowana historia triumfu polskich siatkarzy na MŚ 2014

Źródło artykułu: