To wszystko dzięki ostatnim udanym występom reprezentacji Suomi w Lidze Światowej. W weekend podopieczni Mauro Berruto przecież dwukrotnie ograli biało-czerwonych, co nie uszło uwadze fińskich mediów. Mecze kadry cieszą się także coraz większym zainteresowaniem kibiców. - To było już widać podczas ostatniego meczu w Tampere. Do naszej hali przyszło sporo fanów, a atmosfera była naprawdę gorąca. Nie ulega jednak wątpliwości, że to Polska i Brazylia nadają ton w światowej siatkówce. Głównie jeśli chodzi o kibiców - zauważył opiekun naszych rywali.
Na parkiecie tej różnicy nie było jednak widać. Finowie także w grupowej tabeli plasują się wyżej od biało-czerwonych. Dlatego chociażby jedno zwycięstwo w Bydgoszczy byłoby krokiem milowym dla rozwoju tamtejszej siatkówki. - Zdajemy sobie z tego sprawę. Warto grać w Polsce, bo to tu jest takie Hollywood dla tej dyscypliny. Widać to chociażby po zainteresowaniu dziennikarzy, a także ilością zdjęć w przeróżnych gazetach - chwalił nasz kraj włoski szkoleniowiec.
- Teraz o powtórzenie ostatniego wyniku będzie naprawdę ciężko. Polacy czują wsparcie swojej publiczności, dodatkowo są pod olbrzymią presją wyniku. Już te dwa warunki sprawią, że będziemy musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Dlatego też w przerwie między sezonami zdecydowałem się przenieść do polskiej ligi, bo to jest jedna z najsilniejszych lig w Europie - tłumaczył kapitan fińskiej drużyny Tuomas Sammelvuo. Przypomnijmy, że od najbliższego sezonu doświadczony zawodnik będzie reprezentował barwy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Prócz Sammelvuo ważnym ogniwem w reprezentacji naszych rywali są oczywiście zawodnicy znani z gry w naszej lidze. Najbardziej rozpoznawalnym jest oczywiście Olli Kunnari, który w ostatnim sezonie był kluczowym graczem AZS UWM Olsztyn. Zdecydowanym objawieniem jest jednak młody libero Pasi Hyvärinen. - Mamy ciekawą drużynę. Nikt przed nami nie stawia wygórowanych żądań, ale dla nas w tym roku priorytetem jest właśnie Liga Światowa. To jej poświęcamy najwięcej uwagi - dodał Berruto.