Mimo fatalnego początku sezonu, faworytem meczu byli rzeszowianie. Na otwarcie trzeciej kolejki PlusLigi musieli stawić czoła ekipie Indykpolu AZS-u Olsztyn. Podopieczni Paolo Montagnaniego pokonali w pierwszej serii spotkań Cerrad Enea Czarni Radom (3:2), by kilka dni później przegrać na wyjeździe z Aluronem Virtu CMC Zawiercie (1:3). Kibice na Podpromiu mocno wierzyli w premierowy triumf swojej drużyny. Na niekorzyść ekipy znad Wisłoka przemawiała jednak historia. Cztery ostatnie pojedynki między tymi drużynami, w tym trzy w stolicy Podkarpacia, padły łupem olsztynian.
Początek rywalizacji należał do przyjezdnych. Już po kilku akcjach trener Asseco Resovii, Piotr Gruszka poprosił o czas (4:7). Od pierwszego gwizdka wśród gości bardzo dobrze w ofensywie spisywał się Jan Hadrava. Nie można było tego powiedzieć o grze Zbigniewa Bartmana, który po raz pierwszy rozpoczął mecz w wyjściowej szóstce. Indykpol kontrolował kilku punktową przewagę na przestrzeni całego seta, pewnie zapisując zwycięstwo na swoje konto (25:20).
Jedynym elementem, który nie zawodził rzeszowian był blok. To głównie dzięki niemu gospodarze uzyskali długo wyczekiwane przez kibiców na Podpromiu prowadzenie (11:8). Olsztynianie błyskawicznie odrobili jednak straty. Swój wysoki poziom w ofensywie utrzymywał Hadrava. Po jednym z jego udanych ataków Indykpol objął prowadzenie (17:15). Resovia popełniała błąd za błędem. Gruszka zdecydował się na wprowadzenie Marcina Komendy oraz Damiana Schulza. Z powodu groźnego upadku drugiego z wymienionych graczy natychmiast powrócił Zbigniew Bartman. Przyjezdni w stu procentach wykorzystali ogromną nieporadność swojego przeciwnika. Udany atak Wojciecha Żalińskiego zakończył drugą odsłonę (25:20).
ZOBACZ WIDEO: Artur Szalpuk: Na zakończenie padały mocne słowa, że będziemy za sobą tęsknić
Mocno rozgoryczeni sympatycy rzeszowskiego klubu coraz bardziej zaczęli okazywać swoje niezadowolenie. Podobnie, jak w poprzednim secie ekipa znad Wisłoka wypracowała sobie trzy punkty przewagi (10:7). Nieźle w tym fragmencie radził sobie Bartman, co umiejętnie wykorzystywał wprowadzony wcześniej na boisko Komenda. Ich radość ponownie nie trwała zbyt długo (12:12). W końcówce ponownie zafunkcjonował blok Resovii (17:14). Dokładając do tego mocną zagrywkę, dowieźli bezpieczną przewagę do końca. Akcję na wagę seta skończył rozgrzany Bartman (25:21).
W czwartej partii ponownie do głosu doszli siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn. Ekipa prowadzona przez Paolo Montagnaniego włączyła wyższy bieg w decydującym jej fragmencie, zdobywając przy zagrywce Seyeda cztery kolejne punkty (18:14). Nakręceni goście nie zaprzepaścili fantastycznej okazji na zakończenie pojedynku. Klub z Warmii zanotował tym samym pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od 3 marca 2019 roku.
PlusLiga, 3. kolejka
Asseco Resovia Rzeszów - Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (20:25, 20:25, 25:21, 19:25)
Resovia: Shoji, Bartman, Kosok, Krulicki, Marechal, Hoag, Mariański (libero) oraz Buszek, Komenda, Schulz, Możdżonek, Perry (libero).
Indykpol: Woicki, Hadrava, Seyed, Poręba, Żaliński, Andringa, Żurek (libero) oraz Kowalski.
MVP: Hadrava (Indykpol).
Czytaj także:
- Siatkówka. PlusLiga. Rzadko spotykana sytuacja. Michał Ruciak zaskoczył siatkarzy Trefla
- Superpuchar Włoch: Leo Shoes Modena i Sir Safety Conad Perugia w finale, Bartosz Bednorz pokazał klasę