Dwie reprezentantki Francji wzmocniły drużynę DPD Legionovii Legionowo przed nadchodzącym sezonem LSK. Zarówno kapitan Trójkolorowych, Juliette Fidon Lebleu, jak i atakująca Julie Oliveira Souza to siatkarki, które mają stanowić bardzo mocne ogniwa zespołu spod Warszawy. Jeżeli dodamy do tego najlepiej punktującą reprezentantkę Grecji, Olgę Strantzali, dojdziemy do wniosku, że transfery zagraniczne mogą okazać się strzałem w "10" włodarzy klubu z Legionowa.
Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Miło jest nam powitać kapitan reprezentacji Francji w kraju nad Wisłą. Jak czuje się pani w Polsce?
Juliette Fidon Lebleu, przyjmująca DPD Legionovii Legionowo: Nie mogę jeszcze zbyt wiele powiedzieć, poza tym, że to co zobaczyłam do tej pory bardzo mi się podoba. Czuje się tutaj świetnie, ludzie są dla mnie bardzo podobni, a drużyna przyjęła mnie z otwartym ramionami. Chciałabym z Polski wywieźć dużo nauki i doświadczenia.
Jakie stereotypy i opinie odnośnie życia w Polsce i gry w LSK można było usłyszeć najczęściej przed przyjazdem do Legionowa?
Jedyne przed czym mnie przestrzegano to bardzo niskie temperatury zimą. Na razie jednak wydaje mi się to przesadzone (uśmiech). Słyszałam również, że polska liga jest bardzo profesjonalna i mogę to potwierdzić.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy w siatkówce. Kochanowski krytycznie o swojej grze. "Moja forma pozostawia jeszcze wiele do życzenia"
Nie sposób jest w tej rozmowie nie wrócić jeszcze myślami do mistrzostw Europy. Te zaczęły się dla was udanie, sprawiłyście niespodziankę wygrywając z Bułgarkami. Jednak później "grupa śmierci" z Serbkami i Turczynkami dość boleśnie was zweryfikowała...
Szczerze mówiąc było to niezapomniane przeżycie. Dotychczas przeciwko takim zespołom jak reprezentacje Serbii czy Włoch grałam jedynie będąc częścią juniorskiej kadry Francji. Dla niemal każdej z nas było to pierwsze zetknięcie z dorosłą siatkówką na tym poziomie. Zmierzenie się z takimi potęgami jak Serbki czy Turczynki, zwłaszcza w Ankarze przed 10-tysięczną publicznością, było czymś niesamowitym. Kiedy w swojej profesjonalnej karierze dociera się do tego typu momentu wreszcie można zrozumieć po co gra się w siatkówkę i do czego się dąży.
Rok temu zdobyła pani wraz z Beziers Volley mistrzostwo Francji, teraz szuka nowych wyzwań, ale już za granicą. Nie było żandych obaw przed podjęciem takiej decyzji?
Już w wieku 18 lat opuściłam kraj wyjeżdżając do Stanów Zjednoczonych. Tak naprawdę od 13 roku życia nie mieszkam już z rodzicami. Dlatego też nie bałam się wyjechać z Francji, myślę, że podjęłam tę decyzję w odpowiednim czasie. To była część mojego planu na siebie, której jestem bardzo ciekawa.
W DPD Legionovii Legionowo spotka pani na boisku swoje dobre koleżanki. Atakującą klubu spod Warszawy została Julie Oliveira Souza, również reprezentantka Francji. Z Olgą Strantzali spotkała się pani z kolei na klubowej ścieżce kariery.
Julie jest moją dobrą przyjaciółką, znamy się już od lat. Latem zaprzyjaźniłyśmy się także z Žaną (Zdovc Sporer, reprezentantka Słowenii - przyp.red.). Z Olgą znałyśmy się z czasu gry w Beziers. Nie zmienia to jednak faktu, że nigdy nie jest łatwo wpasować się do nowej grupy, pełnej nieznajomych twarzy. Szczególnie kiedy w zdecydowanej większości dziewczyny porozumiewają się po polsku, który jest dla mnie zupełnie obcy. Jestem tutaj jednak zaledwie miesiąc i udało nam się już złapać fajny kontakt z dziewczynami. Doceniam to i staram się też poznawać wasz język, chociaż zaczęłam od raczej niemiłych słów, które nie wiem czemu powodują, że ludzie się śmieją (uśmiech).
Czy któreś z nich nadają się do przytoczenia?
Nie, na razie jeszcze to nie ten moment. Ale... umiem już liczyć, tak do 20.
Rozegrałyście już kilka meczów sparingowych, choćby przed tygodniem pojechałyście na dwumecz do Kalisza. Jest pani w stanie ocenić wasz potencjał?
Nie mogę oceniać, bo nie mam też punktów odniesienia. Wiem, że polska liga jest mocna, ale nie widziałam jeszcze w akcji innych drużyn. To co mi się podoba, to że ciężko pracujemy i nie ma ani jednej zawodniczki, która starałaby się chociaż odrobinę odpuszczać, oszukać. Teraz kiedy jesteśmy już wszystkie możemy wreszcie na dobre rozpocząć przygotowania do sezonu.
Podczas mistrzostw Europy zebrała pani wiele słów pochwały za swoją grę. O wadach nie będziemy tu mówić, rozpracowanie tych pozostawimy przeciwniczkom. Co jest zatem twoją najmocniejszą stroną?
Hmmm to zawsze jest problematyczne pytanie. Myślę, że jedną z moich zalet jest to, że jestem dość uniwersalną zawodniczką. W razie potrzeby jestem w stanie rozegrać piłkę, podbić. Wiadomo, że w każdym z tych elementów mogę się jeszcze poprawić, ale mam już na czym bazować i muszę też pracować nad regularnością. Chciałabym móc zostać liderką drużyny na boisku, ale zobaczymy, jak to się potoczy.
Jako kapitan reprezentacji narodowej dbała pani też o morale kadry Francji. Podobna rola przypadnie Tobie do wypełnienia w DPD Legionovii Legionowo?
Myślę, że tutaj moja rola trochę się zmienia i na razie nie ma takich oczekiwań wobec mnie. Nie ma dzięki temu presji i mogę skupić się na rozwoju indywidualnym. Reszta przyjdzie niejako sama, bo nie jestem osobą, która potrafi odciąć się od zespołu, staram się, aby każda z nas czuła się tu dobrze. To przychodzi mi dość naturalnie, na wszystko potrzeba jednak czasu. Jednak gra w Polsce to dla mnie odrębna historia, nie przychodzę tutaj jako kapitan, reprezentantka Francji, tylko jako Juliette (uśmiech).
Zobacz również:
Kolejna z reprezentantek Francji w LSK. Juliette Fidon-Lebleu siatkarką DPD Legionovii Legionowo
Najmłodsza debiutantka w LSK może pójść w ślady Joanny Wołosz (wywiad)