Mistrzostwa Europy siatkarek. Turcja - Polska: za krótka pobudka Biało-Czerwonych. Finał dla gospodyń

PAP/EPA / TOLGA BOZOGLU / Na zdjęciu od lewej blokują Agnieszka Kąkolewska i Magdalena Stysiak
PAP/EPA / TOLGA BOZOGLU / Na zdjęciu od lewej blokują Agnieszka Kąkolewska i Magdalena Stysiak

O tym, że będzie potwornie trudno, wiedzieliśmy już dużo wcześniej. To jednak była droga przez mękę, niestety bez szczęśliwego zakończenia. Reprezentacja Polski siatkarek przegrała w Ankarze z Turcją 1:3 w półfinale mistrzostw Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]Z Ankary - Krzysztof Sędzicki[/b]

Na takie mecze czeka się często całą karierę. Gra o wielką stawkę, ale na terenie gospodarza, przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Twoim zadaniem jest zdobywać punkty i przy okazji uciszać fanatyczną widownię dookoła. A tego wieczoru w Ankara Arenie zasiadło ponad dziesięć tysięcy kibiców. Gwizdów na powitanie raczej nie było, co należy zaznaczyć już na samym początku.

- Tak jak nas w Łodzi kibice w trudnych momentach wspierali, tak Turczynki będą miały tu ogromne wsparcie. A wiem, że tu jest ciężko jest z kibicami i z sędziami. Niejeden turniej tu grałam, więc liczę, że teraz tutaj będzie takie przełamanie, że w końcu Turcja zostanie zdobyta - mówiła przed spotkaniem Paulina Maj-Erwardt (więcej na ten temat TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarek. Turcja - Polska: Zuzanna Efimienko-Młotkowska: To było jak zderzenie ze ścianą

Ale również na boisku Turczynki już gościnne nie były. Na "dzień dobry" Kubra Akman posłała trzy asy serwisowe z rzędu. Biało-Czerwone borykały się z ogromnymi problemami w przyjęciu. Właściwie ktokolwiek nie stanąłby do odbioru zagrywki, musiał liczyć się z kłopotami. Ale pojawiła się nadzieja, że i Polki zdołają odpowiedzieć w tym elemencie. Takiej serii jak wspominana środkowa reprezentacji Turcji jednak nie było. Łącznie w całej partii gospodynie zdobyły - uwaga - po sześć punktów blokiem i zagrywką. A w ataku nie chciały się pomylić. To wystarczyło, by wygrać premierową odsłonę do 17.

Czytaj także: Znakomity półfinał w Ankarze! Serbki w finale!

Drugą partię w szóstce polskiego zespołu rozpoczęła Zuzanna Efimienko-Młotkowska, która pojawiła się w miejsce Klaudii Alagierskiej i na początek zaprezentowała dwie dobre zagrywki - z czego druga była punktowa. Nadal jednak bardzo trudno Polkom się przyjmowało i, co za tym idzie, atakowało. A po drugiej stronie rozgrywająca Naz Aydemir Akyol obsługiwała koleżanki piłkami tak szybkimi i tak dokładnymi, że nie trudno było za nimi nadążyć wzrokiem zza boiska, a co dopiero blokiem.

Dość powiedzieć, że od stanu 16:14 dla Turcji Polki wygrały tylko dwie akcje. Z kolei siatkarki trenera Giovanniego Guidettiego niemal wszystkie były po prostu bezbłędne. Uwagę przykuwały akcje przez środek. Może nie udawało się grać ich za często, ale gdy piłka doszła już do Kubry Akman lub Edy Erdem Dundar, ekstaza kibiców sięgała zenitu. To właśnie pierwsza z wymienionych fenomenalną przesuniętą krótką zakończyła tę część gry.

Trzecią rozpoczęliśmy już z Martyną Grajber w miejsce Nataliu Mędrzyk, której Turczynki nie oszczędzały w zagrywce. Ale to właśnie Polki zaczęły wywierać presję w tym elemencie, co okazało się kluczem do wygranej. Przy stanie 9:6 dla Polski Kąkolewska najpierw skończyła atak ze środka, a następnie dołożyła jeszcze dwa asy serwisowe i zrobiło się 14:7. Jakże inaczej wyglądała gra Biało-Czerwonych, kiedy pojawił się luz i spokój! Choć dwie karygodnie bezpańskie piłki wpadły w polską połowę, i tak udało się rozbić przeciwniczki do 14.

W czwartym secie rozegrał się prawdziwy dramat. Zaczęło się w sposób wymarzony, bo trzy pierwsze akcje padły łupem Polek. Jednak chwilę później obudziła się turecka lwica Ebrar Karakurt, która trzeciego seta rozpoczęła niepozornie, tu odpaliła petardę najpierw w ataku ze skrzydeł, a potem na zagrywce, którą dała prowadzenie swojej drużynie 7:6. Trener Jacek Nawrocki sięgnął więc po Katarzynę Zaroślińską-Król. I ruszyło, ale tylko na chwilę.

Biało-Czerwone prowadziły 13:11 i w akcji na czternasty punkt piłka kilkukrotnie była po ich stronie w górze. Zaroślińska-Król uderzyła w aut, a potem miejscowe błyskawicznie odrobiły straty, i to z nawiązką. Wróciła Smarzek-Godek, ale Karakurt regularnie przypominała o sobie, a wraz z nią także Erdem Dundar i Hande Baladin. Każda niewykorzystana piłka mściła się bardzo boleśnie. Turcji nie dało się już zatrzymać.

Turczynki awansowały więc do finału i już zapewniły sobie najlepszy rezultat od czasu domowego Euro w 2003 roku. W niedzielę o 18:30 powalczą o złoto z aktualnymi mistrzyniami świata i Europy Serbkami. Polkom pozostaje walka o brąz z Włoszkami, które przecież już raz pokonały w tym turnieju.

Turcja - Polska 3:1 (25:17, 25:16, 14:25, 25:18)

Turcja: Aydemir Akyol, Ismailoglu, Akman, Boz, Baladin, Erdem Dundar, Sebnem Akoz (libero) oraz Karakurt, Yildirim, Ozbay, Ercan.

Polska: Wołosz, Stysiak, Alagierska, Smarzek-Godek, Mędrzyk, Kąkolewska, Stenzel (libero) oraz Grajber, Efimienko-Młotkowska, Kowalewska, Zaroślińska-Król, Wójcik, Maj-Erwardt (libero).

Źródło artykułu: