Po środowej porażce z Belgią po grze na przewagi w tie-breaku, w szeregach reprezentacji Polski zapadła konsternacja. Biało-Czerwone miały wszystko w swoich rękach, żeby wyjść z grupy w drugiego miejsca, a przegrana i sytuacja w grupie D sprawiały, że potencjalnymi przeciwniczkami były Rosjanki.
Ostatecznie jednak kadra Jacka Nawrockiego pokazała zapowiadany ogień i odprawiła wicemistrzynie świata. - Pierwsza partia była chyba idealna w naszym wykonaniu. Nie wiem czy popełniłyśmy jakiekolwiek błędy. Rywalki nie spodziewały się, że tak zagramy, co prawda podniosły się, ale o to chodzi w siatkówce - mówiła szczęśliwa Natalia Mędrzyk.
Czytaj też:
-> Mistrzostwa Europy siatkarek. Polska - Włochy. Niecodzienny moment pod siatką. Włoszka przeprosiła Joannę Wołosz
-> Mistrzostwa Europy siatkarek. Turniejowa drabinka, czyli kogo trzeba pokonać w drodze po medal
- Czułam, że nie było ani strachu przed porażką, ani przed zwycięstwem. Miałyśmy za cel rozegranie najlepszego meczu. Kibice szaleli do samego końca, przyszło mnóstwo ludzi i to nas niosło. To spotkanie mogło się podobać, było w nim wszystko - cieszyła się przyjmująca.
ZOBACZ WIDEO Paweł Zatorski narzeka na kalendarz rozgrywek. "Co roku działacze nam to fundują. Balansujemy na krawędzi ryzyka"
Kluczem było to, czego nie udało się zrobić w meczu z Belgią. Polki nie tylko wyszły z opresji, ale nie bały się też ryzyka. - Po przegranej miałyśmy w głowie, że to nie koniec turnieju i jeszcze możemy pokazać, na co nas stać. Było mi przykro, ale wiedziałyśmy, że musimy być gotowe i negatywne myśli musiały iść na bok. Nie chciałabym tej porażki z Belgią, nie potrzebowałyśmy jej. Starcie z Włochami było z nożem na gardle, to był taki mecz o wszystko - dodała Mędrzyk.
To, co cieszyło, to znalezienie recepty na Paolę Egonu. - Wiedziałyśmy się, że czasami myli się po prostej i czasami nie skakałyśmy wtedy do bloku. Wiadomo było, że swoje i tak musiała robić, bywa tak, że przy jej atakach nie ma wyboru. My dołożyłyśmy jednak swoje - wyjaśniła siatkarka.
Teraz Biało-Czerwone zagrają z Hiszpanią. Po raz ostatni z tą kadrą mierzyły się podczas rozgrywek Ligi Europejskiej i wszystkie te spotkania wygrały. Kolejnymi ewentualnymi rywalkami będą Niemki lub Słowenki. - Z Belgią ostatnio też nam dobrze szło, a w środę okazało się co innego. Z Niemkami grałyśmy sparingi i zwyciężałyśmy, ale nie będzie to zespół do bicia, co pokazał m.in. w meczu z Rosją. Nie ma tu rywali, których nie możemy się obawiać - zakończyła.
Niedzielne starcie z Hiszpankami zaplanowano na godz. 20:30.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)