Liga Narodów Kobiet. USA - Polska: Biało-Czerwone będą walczyć dalej. "Nie mamy prawa myśleć, że jesteśmy na kolanach"

Materiały prasowe / volleyball.world / Na zdjęciu: Joanna Wołosz
Materiały prasowe / volleyball.world / Na zdjęciu: Joanna Wołosz

- Cieszę, że po dwóch przegranych wysoko setach wyszłyśmy na czwartego i walczyłyśmy do końca - mówi po porażce 1:3 z USA Joanna Wołosz, rozgrywająca reprezentacji Polski. Zespół Jacka Nawrockiego znalazł się pod ścianą w Final Six Ligi Narodów.

Początek meczu z Amerykankami był obiecujący w wykonaniu Polek. Pierwszego seta udało się wygrać 25:21, co dawało nadzieję na pozytywny rezultat w kolejnych partiach. Dwie kolejne padły jednak zdecydowanie łupem przeciwniczek, a w czwartek ekipa spod Gwieździstego Sztandaru wygrała na przewagi 26:24.

- Zaczęłyśmy dobrze, tak jak w poprzednim starciu z USA w fazie zasadniczej. Później nas przycisnęły zagrywką i lepiej atakowały. Bardzo szkoda końcówki meczu, bo wyszłyśmy z niemałej opresji i mogło się to skończyć inaczej. Niefortunny ten koniec meczu - przyznała na antenie Polsatu Sport środkowa Agnieszka Kąkolewska.

- Szkoda tego meczu i czwartego seta, bo myślę, że miałyśmy szansę, by doprowadzić do tie-breaka. Wydaje mi się, że ten mecz nie był taki zły. Amerykanki zaczęły dobrze zagrywać i celować. My słabo grałyśmy na wysokiej piłce, a one radziły sobie z tym świetnie. Ja się cieszę, że po dwóch przegranych wysoko setach wyszłyśmy na czwartego i walczyłyśmy do końca - dodała w wywiadzie dla Telewizji Polskiej Joanna Wołosz.

ZOBACZ WIDEO: Wojciech Drzyzga i Tomasz Swędrowski w Alei Gwiazd. "Trafiliśmy na złoty okres polskiej siatkówki"

Zobacz też oceny, jakie wystawiliśmy Polkom za mecz z USA >>

Biało-Czerwonym przez długie fragmenty spotkania trudno zdobywało się punkty. Przyznała to nawet atakująca Malwina Smarzek-Godek, choć sama zdobyła przecież 22 "oczka".

- Bardzo ciężko się grało w trzech kolejnych setach. Miałyśmy na początku tę swoją szansę, wszystko zagrało dobrze. Szkoda bardzo, że nie było tie-breaka. Smutno mi, bo gdybyśmy dostały łomot też w tym czwartym secie, to okej, nie ma problemu. Ale byłyśmy bardzo blisko doprowadzenia do piątej partii - zaznaczyła.

- Trzeba podejść do tego bardzo rozsądnie. Obok dobrych setów i pozytywnych akcji mieliśmy momenty, w których Amerykanki miały bardzo dużą przewagę przez nasze kłopoty w przyjęciu. To są rzeczy do poprawienia. Czasami dwie-trzy piłki dają okazje do wygrania seta - ocenił w Polsacie Sport trener Jacek Nawrocki.

W czwartek nasz zespół zagra w Nanjing z Brazylią. W fazie interkontynentalnej udało się Polkom pokonać drużynę z Ameryki Południowej 3:2 (czytaj więcej na ten temat TUTAJ). Teraz jednak poprzeczka powędruje wyżej, bo Polki są pod ścianą w turnieju finałowym.

- Myślę, że będzie trochę łatwiej, bo wygrałyśmy z nimi ostatnio. Ale teraz przyjechały w prawie najsilniejszym składzie. Trzeba walczyć z podniesioną głową i szukać swoich szans, by wygrać. Nie mamy prawa myśleć, że jesteśmy na kolanach i mamy się z czegokolwiek podnosić - zadeklarowała Wołosz.

- Ja wolę grać z Brazylijkami niż z Amerykankami - dodała Smarzek - Lepiej mi się grało. Z tymi Stanami jest jakaś okropna męka. Też to tak układa się jak dyspozycja dnia. Miałyśmy wolne, trener tego nie zmieniał. Wkurzam się, że nie mogę zaatakować tak jak bym chciała.

Początek spotkania Brazylia - Polska w czwartek o godzinie 9:00 czasu polskiego.

Źródło artykułu: