Pod koniec listopada Bartosz Kurek przestał być zawodnikiem Stoczni Szczecin. Umowa najlepszego polskiego siatkarza została rozwiązana za porozumieniem stron. Kurek był pierwszym siatkarzem, który rozstał się ze Stocznią. W jego ślady poszli kolejni.
Szczeciński klub miał być nową potęgą na siatkarskiej mapie Polski, ale bardzo szybko okazało się jednak, że nią nie będzie. Możny sponsor, na którego pieniądzach opierano mocarstwowe plany, w ogóle się w klubie nie pojawił, a gwiazdom, z którymi podpisano wysokie kontrakty, nie ma z czego płacić.
Kurek w rozmowie z Edytą Kowalczyk z "Przeglądu Sportowego" zdradza, jak wyglądały negocjacje z klubem ze Szczecina. - Prezesi dostali od nas bardzo dużo zaufania, ale może zbyt szybko chciano zbudować coś wielkiego i zabrakło na to czasu. Nie było rozdzierania szat ani kłótni. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i łączyła nas profesjonalna relacja - opowiada.
- Projekt w Szczecinie nie wypalił. Idę dalej i mam nadzieję, że Stocznia także ruszy do przodu, a siatkówka w Szczecinie nie zostanie zapomniana.Zaległości nadal są i nie odchodzą w zapomnienie. Jak widać po reakcji niemal wszystkich zawodników, była ona błyskawiczna - dodaje Kurek.
Siatkarzowi zależało na pozostaniu w Polsce. Nie chciał za to zmieniać pozycji, choć pojawiły się możliwości powrotu do roli przyjmującego. - Oferta z Warszawy była najbardziej konkretna. Był to także najbezpieczniejszy wybór pod względem sportowym. To, że nie wyjechałem za granicę, jest też spowodowane chęcią utrzymania poziomu sportowego i kontynuowania dobrej pracy, którą wykonałem na kadrze - komentuje.
30-letni atakujący ONICO doprowadził w tym roku reprezentację Polski mężczyzn do złotego medalu mistrzostw świata i został wybrany MVP tej imprezy. Kurek zdobył także mistrzostwo Europy (2009), złoto Ligi Światowej (2012) i reprezentował Polskę na igrzyskach olimpijskich w Londynie oraz Rio de Janeiro.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga o Vitalu Heynenie: Ten gościu jest z kompletnie innej bajki