Korea Południowa przystąpiła do pojedynku na dnie tabeli Ligi Narodów po ośmiu porażkach z rzędu. Niewiele więcej powodów do chwalenia się miała Argentyna, która do tego momentu pokonała wyłącznie jednego przeciwnika. Mobilizacja w obu obozach miała być maksymalna, bo kiedy punktować, jak nie w konfrontacji z towarzyszem niedoli.
Od początku spotkania inicjatywa należała do Argentyńczyków. Wyszli oni na prowadzenie 7:4 i stopniowo powiększali przewagę do stanu 25:20. Naładowana energią drużyna z Ameryki Południowej wkładała dużo energii w swoje ataki i zagrywki. Po wygranej 25:20 w pierwszym secie nie zmniejszała presji wywieranej na Azjatach. W pewnym momencie drugiej partii w statystyce bloków było aż 8:1 dla Albicelestes. Zakończyła się ona wynikiem 25:23.
Argentyna dokończyła dzieło w trzecim secie i odniosła zwycięstwo 3:0. Ponad 10 punktów dla lepszego zespołu zdobyli Cristian Poglajen, Agustin Loser, Sebastian Sole i Tomas Lopes. Atutami argentyńskiej ekipy były więc zespołowość i różnorodność w ofensywie.
Korea Południowa - Argentyna 0:3 (20:25, 23:25, 24:26)
Korea: S.M. Moon (19), J. Jung (14), H.C. Song (8), S.H. Park (5), J.H. Kim (3), M.G. Lee, Jeong (libero), D.H. Kwak (libero) oraz, S.S. Kwak (4), Hwang, J.D. Seo.
Argentyna: Poglajen (13), Loser (12), Sole (11), Lopez (11), Ramos (4), Cavanna (2), Danani (libero) oraz Lima (5), Sanchez, Franchi.
Mecze | Punkty | Sety | |
---|---|---|---|
1. Francja | 2 | 6 | 6:1 |
2. Serbia | 2 | 6 | 6:1 |
3. Argentyna | 3 | 3 | 5:6 |
4. Korea Południowa | 3 | 0 | 0:9 |
ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak: Składu na kolejny mecz nikt nie jest w stanie przewidzieć