W poprzednią sobotę Cerrad Czarni Radom przegrali z mistrzem Polski z Kędzierzyna-Koźla, a już w niedzielny wieczór czeka ich mecz ze srebrnym medalistą PlusLigi, czyli PGE Skrą Bełchatów (początek o godz. 18). Mimo iż przyjezdni nie są faworytem tego spotkania, to liczą na sprawienie niespodzianki. - Można by zacytować klasyka, czyli jednego z trenerów prowadzących jedną z siatkarskich drużyn z Radomia, który dziesięć lat temu powiedział, że "zdajemy sobie sprawę z tego, że w Bełchatowie są bardzo śliskie łososie, ale będziemy chcieli jakiegoś złowić". To tak dowcipnie, ale oczywiście mamy świadomość tego, gdzie jedziemy i z kim będziemy grać. Wiemy też, że niespodzianki w sporcie się zdarzają - zaznacza Robert Prygiel.
- Nie trenujemy po to, żeby tylko nie nudzić się w domu, ale też po to, aby się rozwijać, grać dobrze i wygrywać. Nie jedziemy do Bełchatowa tylko po to, aby wyspać się w hotelu i zjeść obiad, ale jedziemy godnie reprezentować nasz klub i nasze miasto - zapewnia trener Wojskowych. - Wiemy, że będą nasi kibice, którzy są na każdym wyjazdowym spotkaniu, więc mamy grać dla kogo, i będziemy walczyć. Celem będzie przede wszystkim granie punkt za punkt, nasza gra wygląda z tygodnia na tydzień coraz lepiej - dodaje.
Co ważne, do starcia 22. kolejki PlusLigi Czarni przystąpią niemal w pełnym składzie. - Dejan Vincić jest już w takiej formie, w jakiej oczekujemy. Oznaki kontuzji Kuby Ziobrowskiego są już coraz mniejsze, więc poza Michałem Filipem jesteśmy w komplecie - przyznaje Prygiel.
Dotychczasowe występy radomian w Hali "Energia" kończyły się zerową zdobyczą, nawet w setach. - Nie wygraliśmy w Bełchatowie jeszcze seta, być może teraz przyjdzie na to czas. Nie chcę deklarować. Dla mnie, jako trenera, ważne jest to, żebyśmy grali na swoim poziomie. Dyspozycja dnia i szczęście mogą sprawić, że sety będą bardzo zacięte, a gdy pojawią się okazje, to trzeba będzie je wykorzystać. W życiu nie złożę deklaracji, że wygranie partii w Bełchatowie będzie naszym sukcesem. Tak absolutnie nie uważam. Dopóki sędzia nie zagwiżdże, to szanse są wyrównane - nie ukrywa szkoleniowiec.
Na spotkanie z wicemistrzem kraju pojechał także Michał Filip, który, jak już wiadomo, ponownie obejrzy mecz jedynie w roli widza. - Wydaje mi się, że jeśli utrzymamy poziom gry z ostatniego spotkania, to jesteśmy w stanie wygrać z drużyną z Bełchatowa. Tym bardziej, że ona też ma problemy zdrowotne - zwraca uwagę rekonwalescent.
Kiedy można spodziewać się powrotu atakującego do treningów? - Czekam na przyszły tydzień i na decyzję lekarza klubowego. Jestem dobrej myśli, wydaje mi się, że długo to już nie potrwa. Dokładnej daty jeszcze nie znam, lecz to jest kwestia kilku dni - kończy Filip.
ZOBACZ WIDEO Ronaldo zapomniał o kryzysie. Real nie dał szans Deportivo Alaves [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]