Trefl - PGE Skra: żółto-czarne otwarcie roku i rundy rewanżowej

WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / Na zdjęciu: drużyna Trefla Gdańsk
WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / Na zdjęciu: drużyna Trefla Gdańsk

Rok 2018 w PlusLidze rozpocznie się od ciekawie zapowiadającego się starcia Trefla Gdańsk z PGE Skrą Bełchatów. Choć faworytem są aktualni wicemistrzowie kraju, historia pokazuje, że może to nie być dla nich lekki, łatwy i przyjemny mecz.

Z jednej strony można przypomnieć pierwszy mecz pomiędzy tymi ekipami, który odbył się w listopadzie. Gdańszczanie podjęli walkę, zwłaszcza w dwóch pierwszych setach, ale tym, który zrobił różnicę, był Milad Ebadipour, który w polu zagrywki czuł się niczym ryba w wodzie.

- W meczu w Bełchatowie Skra niesamowicie zagrywała, a my mieliśmy wiele problemów w przyjęciu. Jeśli porównamy bełchatowian i nas, to nasi piątkowi rywale są o wiele mocniejsi w zagrywce z wyskoku, ale w innych elementach gry prezentujemy podobny poziom. Musimy więc poprawić naszą grę w przyjęciu, by radzić sobie z ich zagrywkami - uważa trener Trefla Gdańsk, Andrea Anastasi cytowany na stronie internetowej klubu.

Inna sprawa, że na jednym treningów przed starciem z bełchatowianami kontuzji doznał Mateusz Mika, co również rzutowało na jakości gry "gdańskich lwów". - Nie jesteśmy jeszcze w perfekcyjnej formie, niektórzy zawodnicy muszą poświęcić wiele czasu, by do niej dojść. Na przykład Mika czy Wojtek Ferens, który z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Jestem jednak przekonany, że z PGE Skrą możemy wyrównanie walczyć i stworzyć pasjonujące widowisko - dodał włoski szkoleniowiec Trefla Gdańsk.

Historia meczów, zwłaszcza tych ostatnich, pomiędzy drużynami z Gdańska i Bełchatowa pokazuje, że w Ergo Arenie gospodarze nie będą bez szans. Przed rokiem PGE Skra zwyciężyła, ale dopiero po tie-breaku. W poprzednich sezonach drogi żółto-czarnych klubów przeplatały się dość często (od sezonu 2014/15 zespoły te mierzyły się ze sobą aż czternastokrotnie) i w każdym z nich Trefl wyrywał przynajmniej punkt, a cztery razy zwyciężył.

Bełchatowianie z kolei będą chcieli w piątkowy wieczór wrócić na właściwą ścieżkę po porażce z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle poniesionej w poprzedniej kolejce. Aktualnie plasują się na drugiej pozycji w tabeli PlusLigi z przewagą pięciu punktów nad ONICO Warszawa i siedmiu nad najbliższym rywalem, Treflem Gdańsk. - Po kilku porażkach w ostatnich spotkaniach przeciwko ZAKSIE i na Klubowych Mistrzostwach Świata musimy się odbudować i zacząć ten rok w lepszym stylu. Jedziemy do Gdańska, by zagrać tam lepiej niż w ostatnich starciach. Z nimi zawsze się gra trudno, nawet wtedy, gdy wygrywa się 3:0 - przestrzega środkowy PGE Skry, Srećko Lisinac.

- Musimy mieć rękę na pulsie, bo na wyjazdach gra nam się ciężko. Można zobaczyć to w tabelach. W Bełchatowie wygraliśmy z Treflem 3:0, ale to będzie zupełnie inny mecz, choćby dlatego, że wtedy nie zagrał Mateusz Mika. A my rozpoczynamy okres z wyjazdami. Z piętnanstu spotkań rozegramy aż dziesięć w roli gości. Musimy być mocno skoncentrowani, by utrzymać miejsce, które mamy - twierdzi Karol Kłos, który przed sezonem wziął udział w akcji "doLEWamy do pełna" i wspomógł drużynę Trefla, gdy ta potrzebowała środków na wystartowanie w rozgrywkach. Jego imię i nazwisko znajduje się więc pośród blisko 1400 innych, które na swoich meczowych koszulkach mają siatkarze z Gdańska.

Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów / piątek, 5.01.2018 r., godz. 18:00

ZOBACZ WIDEO Złoci juniorzy pojadą na "dorosłe" MŚ? "Trzy nazwiska są oczywiste"

Komentarze (0)