- Afera powstała w trakcie naszych przygotowań do Rio. To oczywiste, że istnieje uprzedzenie w stosunku do Rosjan, w związku z sytuacją polityczną. Nawet jeśli niektórzy nasi sportowcy zażywali doping, nie powinno się obwiniać federacji, całego rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Wszyscy na świecie biorą, ale tylko nasz kraj jest karany. Nie ma to związku ze sportem, ale z kwestiami politycznymi. Nie powinno to wpływać na uczciwych zawodników, którzy poświęcają cały swój czas i zdrowie, walcząc o wyjazd na igrzyska olimpijskie - powiedział na łamach rosyjskich mediów Maksim Michaiłow.
W grudniu Międzynarodowy Komitet Olimpijski podjął decyzję o wykluczeniu reprezentacji Rosji z igrzysk olimpijskich w 2018 roku. To pokłosie gigantycznej afery dopingowej w tym kraju. Rosyjscy sportowcy do zimowych igrzysk mogą zostać zaproszeni na specjalnych warunkach. Będą mogli wystąpić zarówno w zawodach indywidualnych, jak i drużynowych. Nie będą jednak startować pod flagą swojego kraju, nazywani będą "olimpijczykami z Rosji" i rywalizować będą pod flagą olimpijską, a w przypadku ich triumfu odgrywany będzie olimpijski hymn.
Konsekwencje jakie dotknęły Rosjan w ostatnim czasie, mogą stanowić początek ich problemów. Po ostatniej decyzji MKOL, ekipa ze wschodu nie może być również pewna występu na igrzyskach w 2020 roku w Tokio.
- Wszystko jest możliwe. To nigdy nie jest wykluczone. Ale nasz wpływ na to jest niewielki: każdego dnia trenujemy, gramy i udowadniamy nasz potencjał. To, co nie zależy od nas, nie powinno być brane pod uwagę - stwierdził rosyjski atakujący.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: Rosjanie absolutnie zasłużyli na wyrzucenie z igrzysk