Set numer dwa spotkania MKS-u Będzin i PGE Skry Bełchatów rozegranego 25 listopada w Sosnowcu. Przy stanie 2:2 w polu serwisowym pojawia się Bartosz Bednorz i uznaje, że nie ma ochoty na półśrodki. Trzykrotnie zmusza przyjmujących będzinian do kapitulacji, a po przerwie na żądanie Stelio DeRocco celuje zagrywką w Marcina Walińskiego i sprawia, że kapitan zagłębiowskiej ekipy z niesmakiem musi uznać wyższość serwującego.
Tak mniej więcej wyglądało całe starcie będzinian z jednym z faworytów do mistrzostwa Polski. Bełchatowianie byli mocniejsi, szybsi, bardziej kreatywni w ataku i rzadko pozwalali sobie na pomyłki. - Kiedy zaczyna się seta od wyniku 2:9, bo wychodzi bombardier i bombarduje nas pięcioma czy sześcioma serwisami z rzędu... Nie ukrywam, ciężko po tym wrócić, zwłaszcza gdy gra się przeciwko takiemu przeciwnikowi. Skra nie popełnia wielu błędów, a przeciwko nam grała naprawdę bardzo dobrze w ataku. Musielibyśmy zagrać kilka fantastycznych zagrywek, ale ten element nie był naszym atutem - uznał po meczu w Sosnowcu Michał Potera, libero MKS-u, który dobrze poznał siłę uderzenia Bednorza.
Faworyt okazał swoją wyższość i MKS-owi z Będzina pozostało przejść nad tym do porządku dziennego. Już za chwilę czego go walka o ligowe punkty w derbowym boju z Aluronem Virtu Warta Zawiercie (sobota 2 grudnia, godzina 17). - Wiadomo było, że wygranie meczu z takim rywalem jak Skra to byłaby meganiespodzianka, dlatego można było przypuszczać, że jakikolwiek punkt ugrany przeciwko Skrze będzie sukcesem. Cóż, wiedzieliśmy, z kim się mierzymy. Czeka nas niedługo ważny mecz w Zawierciu z drużyną, która jest blisko nas w tabeli i tam już trzeba zapunktować. Hala w Zawierciu to ciężki teren i potwierdzi to każdy w lidze, a poza tym w przeciwieństwie do nas gospodarze są teraz na fali. Mam nadzieję, że tam się odbudujemy i to my wskoczymy na falę - wyraził nadzieję 29-latek.
Kibicom MKS-u niepokoi zwłaszcza postawa Rafaela Araujo, który w spotkanie ze Skrą zdobył zaledwie 2 punkty i szybko ustąpił miejsca na parkiecie Rafałowi Farynie. To nie pierwszy mecz, w którym Brazylijczyk nagle "zacina się" i nie przypomina ani trochę czołowego gracza będzińskiej ekipy z poprzedniego sezonu. - Ciężko się gra w takich okolicznościach. Raphael trochę nam przygasł, bo w poprzednim sezonie grał świetnie, miał też niezły początek obecnego sezonu, a teraz wyraźnie go brakuje. Ale ile można czekać na formę jednego zawodnika? Przecież na boisku jest cała reszta drużyny, nie możemy patrzeć się bezczynnie na siebie do końca sezonu. Raphael nie jest w najwyższej formie, ale sztab pracuje, by to zmienić, a cały nasz zespół robi wszystko, by pomóc koledze - oznajmił Potera.
ZOBACZ WIDEO Skandaliczna decyzja sędziego - skrót meczu Valencia CF - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]