Prawdziwy horror zafundowali w sobotę swoim kibicom rzeszowscy siatkarze. Na kilka minut przed zakończeniem tie-breaka wydawało się, że rywalizacja powróci do Kędzierzyna-Koźle na piąte spotkanie. Wystarczyły cztery akcje, by Resovia doprowadziła do remisu i w rezultacie wygrała cały mecz. - Zwycięstwo w taki sposób, po pięknej i zaciętej pięciosetowej walce jest najlepszym, co można sobie było wymarzyć - przyznaje atakujący Mikko Oivanen, który miał ogromny wkład w to zwycięstwo.
Fiński siatkarz nie umie powiedzieć co przesądziło o wygranej jego drużyny w sobotę. - Na pewno, kiedy grasz, nie zwracasz na takie rzeczy uwagi. Nasza zagrywka była dzisiaj nienajgorsza. Dzięki dobremu blokowi i dobrej obronie udało się nam podbić sporo ważnych piłek i wyprowadzić udane kontrataki - ocenia.
W finałowej rywalizacji ze Skrą Resovia na pewno nie będzie faworytem. Rzeszowski zespół z obrońcami mistrzowskiego tytułu jeszcze nigdy nie wygrał. - Mam nadzieję, że uda się nam wreszcie przełamać to w tym roku. Jesteśmy w dobrej dyspozycji, więc wszystko jest możliwe - mówi Oivanen.